Postreme Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Toudi, mam do Ciebie inne pytanie... Jakie
> dokładnie informacje wyczytałeś z tych
> książek z fizjologii? Też jestem studentką IV
> roku i nie wyobrażam sobie, żeby na ich
> podstawie wyciągnąć takie wnioski jak Ty - po
> prostu za mało jest w nich informacji, to są
> książki na II rok o fizjologii całego organizmu
> :P Trudno mi też wyobrazić sobie żeby student
> medycyny IV roku stawiał takie śmiałe tezy.
Bardzo dobrze, że je stawia. Medycyna ma jeden
duży problem - brak ludzi myślących. Przez całe
studia jesteście systematycznie oduczani
samodzielnego myślenia; wzorowy student to
cyborg o doskonałej pamięci, powtarzający
wyuczone formułki i znający tysiąc łacińskich nazw.
A drugi problem, to "hierarchia autorytetów".
Zamiast rzetelnych podstaw pracy badawczej,
uczą was wierzyć, że stopień posiadania racji
zależy od posiadanego stopnia naukowego.
To skuteczny hamulec rozwoju.
> Wydaje mi się, że tworzysz własną medycynę.
> Tym powinni się zajmować specjaliści.
Czyli kto? Co trzeba mieć: doktorat? Katedrę?
Kolega Toudy zaczął od poszukiwania źródeł,
nie dotarł do odpowiedniego materiału, zabrał
się zatem za kwestionowanie utartych poglądów.
I bardzo słusznie. Choćby miał błądzić, choćby
nie dość wiele jeszcze rozumiał i w konsekwencji
stawiał błędne tezy - przynajmniej próbuje.
Z niewielkim prawdopodobieństwem tego typu
podejście może prowadzić do odkryć i rozwojowych
zmian. O ile go wcześniej jacyś nadrzędni lekarze
nie ujebią - tak, jak to od wieków robią z każdym,
kto próbuje kwestionować autorytet większości...
> I nie odważę się stawiać żadnych śmiałych tez
> w tym miejscu - zostawiam to specjalistom.
Będzie z Ciebie dobry lekarz - rzemieślnik.
Ale zapewniam, że stawianie śmiałych tez
ma swój dobry czas już na początku studiów
(a już najbardziej, pod koniec i przez parę
następnych lat). Później już nie wychodzi,
traci się motywację i ostrość umysłu, traci
się też twórczą odwagę charakterystyczną
dla dyletantów. To właśnie oni dokonywali
w historii naki największych przełomów.
Po prostu, zbyt luźno mieli ten cały bagaż
wiedzy poukładany we łbach - zostawało
jeszcze sporo miejsca na samodzielność.
Źle jest wiedzieć za mało, jeszcze gorzej -
za dużo.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.