Re: Rozcięganie po treningu - obalanie mitów

bardzo ciekawy post.
wydaje mi sie ze podszedles do tematu jednak troche zbyt naukowo i pewne uproszczenia mi zdecydowanie nie pasuja.
musze zaznaczyc ze z medycyna nie mam nic wspolnego poza kilkoma kontuzjami, za to treningiem sie interesuje. ale po kolei:

> wspinaczka jak również trening na
> ściance zawsze jest przynajmniej w części
> treningiem wytrzymałościowym,

fakt zawsze jakis wytrzymalosciowy podklad w treningu wspinaczkowym jest, ale uznawac ze kazde cwiczenia na campusie i bouldery sa wytrzymalosciowe to przesada.

> w którym obciążenia są fizjologiczne,

o ile mi wiadomo to wspinaczce daleko do fizjologicznych obciazen. stad tyle problemow ze sciegnami i stawami w rekach.


Reasumujac to przyjmujac kilka zalozen popelniles blad. Wg twojego posta kazdy trening to nastawiony na zbulowanie ciag drog/obwodow i co wiecej konczoca sie zaraz po tym.
Oczywiscie po treningu wytrzymalosciowym z kompletnie "zbulowanymi" przedramionami rzucac sie na rozciaganie to glupota. Ale tylko jesli zrobimy to zaraz po zbulowaniu. Dobry trening obejmuje jednak taka faze ja schladzanie. Czyli niewielki wysilek za to pobudzajacy krazenie.
Na tym etapie konczenia traningu nie ma juz raczej mowy o scieciu i spokojnie mozna przeprowadzic (delikante) rozciaganie.
A po co? tu juz mi brakuje wiedzy "technicznej" za to z wlasnego doswiadczenia moge powiedziec ze pozwala to utrzymac pelen zakres ruchow (szczegolnie jesli slabo cwiczymy miesnie antagonistyczne).

Inna sprawa to ze po czysto silowym treningu (maksymalne bouldery/campus/drag itp) brak rozciagania mocno utrudnia dalsze funkcjonowanie - wystepuje totalne uczucie "pogiecia". mozliwe ze goraca kapiel pomoga porownywalnie.

pozdrawiam,
bulek