Re: Własny sekretarz...

Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Krotko:
>
> <Pozostaniesz przy czym chcesz, niemniej
> Macierewicz jest kłamcą - bo powtórzę nie jest
> idiotą (jest więc w stanie ocenić jakość
> prezentowanego materiału "dowodowego") a mimo to
> stara się wywrzeć na słuchaczach wrażenie, że
> ma PRAWDZIWE - RZETELNE analizy (itp) na poparcie
> swoich tez.
>
> A ludzie którzy "starali sie na słuchaczach
> wywrzeć wrażenie" ze mają "prawdziwe rzetelne"
> nie tyle nawet analizy ile dowody w sensie
> materialnym "("debeściaki" .."bo mnie zabije" na
> ściezkach z czarnych skrzynek", głos Błasika
> dyrygującego pilotami) którzy propagowali
> "cztery podejścia" , zerwana linie energetyczną
> i last but not least OFICJALNIE podali fałszywa
> godzinę "katastrofy'(8.56) od razu "hurtem" z
> jej przyczyną(błąd pilota)zasługują na epitet
> kłamcy-czy nie?.... Dla przypomnienia-były to
> całkiem oficjalne postaci...


To zależy od tego, czy mieli świadomość, że to nie prawda, czy myśleli, że to tak było,
w pierwszym wypadku - kłamcy, w drugim - nie.


> Jak mniemasz-co się za takim działaniem
> kryje-oczywiście poza faktem bycia szumowiną?


Mówiłem Ci jak rozumiem szumowinę - tu z tego co i jak mówią nie mogę od razu wywnioskować, że kłamią, a więc i cała reszta rozumowania pada.

>
> <Wyłącznie analiza jest dowodem - w rozumieniu
> quasi-matematycznym
>
> Weż się nie kompromituj
> quasi-rozumowaniami.Analiza Macierewicza jest jak
> najbardziej "quasi matematyczna"-może tylko
> matematyczna-(bez jakichkolwiek odniesień do
> badan empirycznych co zresztą jest jej
> słabością na "pierwszy rzut oka z
> fotela"...)


Piotrze! miałem wrażenie że pisze w sposób zrozumiały nawet dla przeciętnego czytelnika, a Ty wszak pisałeś, że interesowała Cię filozofia nauki - toś o jej królową też powinien zahaczyć - i w lot zrozumieć o co z tym "quasi" chodziło, ale skoro nie to krok po kroczku. Pisałem o analizie jako quasi-matematycznym dowodzie, że TE przyczyny DOPROWADZIŁY do TYCH skutków. W matematyce NIE MA "PRZYCZYN" I "SKUTKÓW" w takim rozumieniu jak np. w fizyce na jej podstawowym poziomie, tzn. jest jedna pra-przyczyna - aksjomatyka + sposoby rozumowania, cała reszta jest skutkiem. Dlatego dowód że coś było przyczyną (czy może nawet "wystarczającą przyczyną") nie może być stricte matematyczny - rozumiesz? Bez dogadania się w tym punkcie odnoszenie się do większości pozostałego tekstu nie ma sensu.



>
> <A co do "szumowiny" - oczywiście Panie Mecenasie
> to recenzja polityczna jego politycznych
> zachowań. Słownikowo szumowina to "Człowiek
> zdegenerowany moralnie, czerpiący korzyści z
> nieetycznego postępowania." Ustaliliśmy już,
> że jest 100% makiaweliczny, jest więc moralnie
> zdegenerowany a że czerpie ze swojego nagannego
> etycznie (m.in. kłamstwa) postępowania korzyści
> polityczne (bo to recenzja wszak polityczna) to
> spełnia tę definicję.
>
> Słuchaj Szczepanie.Akurat w takich recenzjach
> Ciebie popieram.Tzn nie w tej konkretnie tak
> zaadresowanej-niemniej jeśli polityków-z racji
> ich działań nie będziemy mogli nazywać
> szumowinami-to nasza wolność jest po prostu
> fikcją...
> Bywa ze w polityce "pada trup" i język recenzji
> musi być po prostu adekwatny.

Tak, choć i obelgi powinny być adekwatne - ta jest oceną (NIE)moralności działań - czysto polityczną,
ale już np. złodziejem bym go nie nazwał - (mimo, że mógłbym się tłumaczyć, że za jego sprawką "zło się dzieje" - to tak na prawdę zarzucałbym, że coś ukradł - a o niczym takim nie wiem)

P.S.
Wybacz, ale będę odpisywał rzadziej niż wcześniej