grzesg60 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> astrodog Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> No chyba, że znasz jakieś
> > badania wskazujące korelację obecności
> kozich
> > bobków z kopulacją?
>
>
> Podczas kopulacji robią bobki (taki mały fetysz
> ;)
> Hehehe
> A na poważnie twój następny wpis oddaje chyba
> sedno sprawy.
> Pozdro
Specjalnie dla was wgryzłem się w wyniki badań Miłosza i było to doświadczenie średnio przyjemne.
Artykuł z Acta Theriol (2013) 58:215-222 autorstwa zespołu Tomasz Zwijacz-Kozica .... Miłosz Jodłowski uważam za klasyczny przykład naciągania wyników pod z góry założoną tezę. W artykule wykazano jedynie to, o czym pisałem, czyli wzrost metabolitów kortyzolu w odchodach kozic znajdujących się w pobliżu szlaków turystycznych. I ta część artykułu jest OK.
Natomiast całkowicie nieuprawnione są wnioski końcowe, przedstawione w ostatnim akapicie artykułu (na stronach 220-221).
Autorzy piszą tam, że powinno się unikać aktywności rekreacyjnej człowieka z dala od szlaków (teza w żaden sposób nie wykazana w badaniach), że powinno się tworzyć "refuge areas for sensitive wildlife" - co jest truizmem, tyle, że bez dowodu w przypadku kozic, o których jest ta praca. Dalej jest o konieczności tworzenia planów ochrony ograniczających czasowo lub całkowicie na pewnych obszarach obecność człowieka (brak wykazanego związku tej tezy z tematem artykułu!) oraz o konieczności monitoringu działalności turystycznej.
Jeśli chce się wyciągać tak daleko idące wnioski z samego FCM (poziomu metabolitów kortyzolu w odchodach), to trzeba najpierw udowodnić, że jest on ściśle związany z prognozami liczebności populacji, np. im wyższy poziom FCM w odchodach kozic latem, tym mniejszy przyrost populacji. Takiego związku nie wykazano, jest on przyjmowany przez domniemanie, podczas gdy sami autorzy piszą (tzn. cytują za innymi pracami), że przyczyny gwałtownego spadku liczebności kozic na początku roku 1990 pozostają nieznane.
Chcąc wykazać, że wzrost poziomu FCM pod wpływym turystów jest skorelowany ze spadkiem rozrodczości, należałoby wykonać badania porównujące rozrodczość w odizolowanych populacjach tego samego gatunku kozic znajdujących się na terenach z dużą i małą liczbą turystów. W Tatrach jest to trudne, bo populacje mieszają się ze sobą, jednak do myślenia daje już samo tylko porównanie liczby kozic w polskiej (bardzo turystycznej) i słowackiej (mniej turystycznej) części Tatr. Proporcje się zmieniają, ale można przyjąć, że w polskich Tatrach żyje trzy-cztery razy mniej kozic, niż w Słowackich. W przeliczeniu na hektar powierzchni uznawanej za siedliska kozic, liczebność w Polsce i Słowacji jest praktycznie taka sama, mimo, że odsetek turystów jest znacznie większy w Polsce.
Dalej: skoro Miłosz i reszta autorów pracy lansują tezę, że ograniczenie dostępu turystów poprawi sytuację kozic (co jest nieudowodnioną spekulacją), to dlaczego nie zacytują papierów pokazujących wyniki badań rzeczywistego wpływu zamknięcia szlaków na populację kozic? Przecież to rzecz już zbadana. W TANAPIE, właśnie w trosce o populację kozic, zamknięto całkowicie Tatry Bielskie, a i aktywność zimową turystów (zimową = od późnej jesieni, gdy kozice zaczynają się rozmażać) ograniczono do kilku szlaków. I co na to kozice? Pokazały wała - tzn. wcale nie zaczęły się jakoś gwałtownie rozmnażać.
Dochodzi jeszcze kwestia drapieżników - nie tylko człowiek jest zagrożeniem dla kozicy, ale też rysie, wilki, dla młodych kozic także lisy i orzeł. Stworzenie ostoi całkowicie wolnych od ludzi, nawet jeśli pomogłoby w obniżeniu poziomu kortyzolu u przebywających tam kozic, wpłynie tak samo, albo i nawet bardziej, na populację drapieżników. Może dlatego kozice wolą trzymać się w pobliżu szlaków. Może wysoki poziom kortyzolu mniej im przeszkadza, niż to, że zostaną zeżarte przez drapieżniki.
Jeszcze specjalnie dla Astrodoga, w nadziei na kolejną porcję astrobarkingu przechodzącego w astroburking - owszem, istnieją dane pokazujące związek poziomu kortyzolu w bobkach z kopulacją. Corlatti, Palme, Lovari, "Physiological response to etho-ecological stressors in male Alpine chamois: timescale matters!", NATURWISSENSCHAFTEN, 101 (2014): 577-586. Praca ta pokazuje, że nic nie zwiększa poziomu kortyzolu tak bardzo, jak ruja, kopulacja i poprzedzające ją walki samców.
Wnioskując tak, jak Miłosz i Tomek Zwijacz-Kozica, należałoby uznać, że rozmnażanie kozicom szkodzi - bo przecież podwyższony poziom kortyzolu to zło. Oczywiście byłaby to bzdura, bo wiadomo, że bez rozmnażania populacja wyginie, ale porównanie tych dwóch prac pokazuje jak naciągana jest argumentacja zespołu Tomek, Miłosz, et.al., który wykazał tylko, że poziom kortyzolu podnosi się pod wpływem turystów, nie wykazał zaś, że ma to związek ze spadkiem populacji tylko sobie taki wniosek zapostulował, proponując jako antidotum m.in. wprowadzenie monitoringu!
To się nazywa nauka. Zbadać cokolwiek w zależności od czegokolwiek i napisać, że w związku z tym potrzebny jest monitoring.