astrodog Napisał(a):
> Dobra spróbujmy tak: jest kozica która biega
> sobie koło szlaku, czy po półkach mnichowych.
> Wygląda na to, żeśmy jej braćmi. Dlaczego
> więc towarzyszą naszej obecności w parku
> restrykcje dostępowe (dłuuuugo przed Miłoszem)?
> Bo ta kozica jak będzie chciała dać się
> wybzykać albo począć i wychować koźlę, to
> zrobi to tam gdzie nigdy człowieka nie spotkała.
> Jeśli nie będzie miała takiej gwarancji to
> opuści region lub przestanie się rozmnażać.
Masz o tym jakieś pojęcie, czy fantazjujesz albo powtarzasz obiegowe stereotypy?
Na Twoje usprawiedliwienie - podobny pogląd o kozicach podzielają też niektórzy naukowcy, wśród których równie łatwo znaleźć zwolenników tez o szkodliwości wycinki drzew na jurze (choć posadzono je tam kiedyś bezmyślnie, zmieniając ekosystem).
Tak to jest, jak badania zastępuje się samą tylko intuicją i logicznym myśleniem.
Wracając do kozic - przez wiele lat największym zagrożeniem dla tatrzańskiej populacji kozic byli myśliwi i kłusownicy, którzy wybili ją niemal całkowicie. Koniec tego okresu przypadał na czasy, gdy już zaczęła się rozwijać turystyka masowa, a kłusownictwo było nielegalne. Oczywiście nie przeszkadzało to kłusownikom, którzy jednak musieli kryć się ze swoją działalnością. Jak sądzisz, czy uprawiali swój proceder w pobliżu szlaków turystycznych? Nie - kryli się z tym, zapuszczając się w mniej uczęszczane rejony.
Pierwszym skutkiem tych działań był spadek populacji kozic w rejonach mniej uczęszczanych, podczas gdy bliżej szlaków co śmielsze osobniki mogły spokojnie rozmnażać się i przekazywać swoje geny dalej.
Drugim skutkiem było "przyzwyczajenie się" kozic do tego, że bliżej szlaków są bardziej bezpieczne, niż w miejscach przez człowieka prawie nie odwiedzanych. Można spekulować, czy w powstawaniu tego "przyzwyczajenia" brały udział czynniki kulturowe (jak u małp), czy tylko elementy pseudonaturalnej selekcji (wybicie tych osobników, które najbardziej stroniły od szlaków). Niemniej, efekty są takie, że dzisiejsze kozice w dużo mniejszym stopniu boją się turystów i wbrew temu, co twierdzisz, nie poszukują miejsc szczególnie ustronnych. Znam doświadczonych wspinaczy i narciarzy tatrzańskich, którzy twierdzą, że w miejscach tradycyjnie uważanych za godne szczególnej ochrony ze względu na oddalenie od szlaków, prawie w ogóle nie ma kozich bobków, w odróżnieniu od miejsc leżących blisko szlaków.
Nie wiem natomiast jaki jest poziom kortyzolu w tych bobkach. Miłosz zapewne twierdzi (niestety, nie miałem jeszcze okazji przeczytać), że te ze szlaków mają więcej kortyzolu, niż te z miejsc odludnych. Co miałoby dowodzić, że turyści kozice stresują. Dla mnie jednak istotniejszym dowodem rzeczywistych preferencji kozic jest głosowanie kopytami. Niewykluczone, że te, które pozostały przy życiu, po prostu lubią stres.