Chciałbym zwrócić uwagę na najważniejszą dla środowiska sprawę, która wynika z obecnej "dyskusji", "afery" czy jak kto chce to nazwać. Bynajmniej nie chodzi tu o personalia - to czy będę, czy nie będę w Zarządzie PZA jest zupełnie wtórną kwestią. Chodzi tak naprawdę o wizję działań dostępowych w rejonach wspinaczkowych. Przy okazji nap..nki de facto zakwestionowana została cała strategia działań dostępowych, które prowadzimy z przedstawicielami służb ochrony przyrody, odpowiadającymi za sprawy związane ze wspinaniem w parkach narodowych, krajobrazowych, rezerwatach przyrody, obszarach Natura 2000 i pomnikach przyrody oraz na terenach Lasów Państwowych. Dotyczy to prawie wszystkich (ponad 90%) rejonów wspinaczkowych w Polsce.
Od 2008 r., kiedy powstały Nasze Skały, ze wsparciem PZA, Fundacji Kukuczki i mediów środowiskowych, we wszystkich rejonach działamy tak samo! Dążymy do tego, aby dla służb ochrony przyrody być partnerem, a nie przeciwnikiem. Próbujemy uzyskac jak najszerszy dostęp do rejonów wspinaczkowych, ale z poszanowaniem prawa, przyrody i własności prywatnej. Tam, gdzie to jest konieczne i wynika np. z uwarunkowań przyrodniczych, szukamy rozwiązań kompromisowych, także polegajacych na różnych ograniczeniach dla wspinania. Mogą to być ograniczenia różnego rodzaju: czasowe (zamknięcie rejonu na pewien okres - np. na Piecu w Rudawach), przestrzenne (ograniczenie wspinania do pewnych stref czy skał - np. rezygnacja z położonych daleko od szlaku Skał Kadry w Górach Sokolich), ilościowe (np. nisko ustalone limity w Snieżnych Kotłach w Karkonoszach) czy jakościowe - np. ograniczenie dry-toola na Jurze do pojedynczych miejscówek.
Dodatkowo, staramy się przekonać decydentów, że jako wspinacze jestesmy współgospodarzami terenów ze skałami i tam gdzie to możliwe chcemy wziąć częściową odpowiedzialność za poszczególne rejony (opieka nad asekuracją, budowa i utrzymanie infrasturktury, monitoring przyrodniczy, sprzątanie itp.).
Takie podejście powoli przynosi efekty w wielu miejscach - w woj. śląskim, w Ojcowskim Parku Narodowym, ostatnio chociażby w lasach Nadleśnictwa Bystrzyca Kłodzka i także - co dla wielu wspinaczy jest bardzo ważne - w TPN. Najbliższe kilka miesięcy jest kluczowe dla przyszłości udostępniania TPN nie tylko dla wspinania, ale i dla działalności speleo-, skiturów itd. Trwają intensywne prace nad projektem planu ochrony. Na razie w projekcie mamy zapewniony status quo, jeżeli chodzi o rejony udostępnione oraz - co bardzo ważne - mamy zapewnioną bazę noclegową na Szałasikach (o co jeszcze kilka lat temu drżeliśmy) oraz na Hali (z dwukrotnie zwiększoną liczbą miejsc niż do tej pory); o przyszłości Polany Rogoźniczańskiej może zdecydować samo środowisko jaskiniowe. Dyrektor TPN zgodził się, aby przedstawiciele PZA dołączyli do zespołu, który będzie pracował nad częścią planu dotyczącą udostępniania - możemy mieć realny wpływ na to, jak będzie wyglądało udostępnianie parku dla różnych aktywności górskich. Oczywiście nie mamy gwarancji, że się uda - trzeba pamiętać, że nowoczesne podejście do zarządzania obszarami chronionymi wymaga także zmiany sposobu myślenia wśród ludzi zajmujących się ochroną przyrody. Ale w ostatnich latach coraz więcej pracowników parków, RDOŚ itp. widzi sens rozsądnego udostępniania, z poszanowaniem ochrony przyrody - m.in. dzięki naszym działaniom, opartym na zdroworozsądkowym podjeściu i merytorycznych dyskusjach na licznych spotkaniach, warsztatach, konferencjach czy wizjach lokalnych.
I teraz w kluczowym momencie, kilkadziesiąt osób z KWW i kilku internetowych pieniaczy kopie w stół i wyp..la całą strategię działań i próbuje zniszczyć to, co udało nam się osiągnąć. Tylko jaka jest alternatywa? Bardzo łatwo walić pięścią w stół i krzyczeć - "nie pozwolimy", "nie damy", "należy nam się". Ale jak przychodzi do rozmów o udostępnianiu, to taka strategia przynosi jeden efekt - osoby nieprzychylne wspinaczom utwierdzają się w przekonaniu, że nie warto z nami w ogóle gadać, a tych co nam sprzyjają - zniechęci się do działań na korzyść wspinaczy, gdyż nikt nie chce być kojarzony z awanturnikami. Oczywiście zawsze będzie potem można pójść do mediów i pisać w internecie, jak to złe parki, RDOŚ-e czy leśniczy nienawidzą wspinaczy, nie chcą nam udostępnić rejonów, które nam się po prostu należą. Efektu żadnego nie będzie - ale środowisko zobaczy, jak bardzo się staraliśmy i jacy twardzi byliśmy.
Myślę, że warto się zastanowić, kto naprawdę działa na szkodę środowiska.
pozdrawiam
Miłosz Jodłowski