gl Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> jakieś 10-15 lat temu przeprowadzono w TPN
> badanie wpływu ruchu
> turystycznego na świstaki (dokładnie: badano
> odległość nor
> od znakowanych szlaków turystycznych);
> o ile pamiętam, wnioski były jak wyżej Komi
> wywiódł (tj. nie znaleziono
> żadnej zależności);
> przynajmniej jakiś "abstrakt" tych badań
> powinien wisieć w zakamarkach Sieci;
Dokładnie tak było -- wręcz zauważono, że świstaki z upodobaniem wybierają
na swoje nory okolice w poblizu szlaków i ruchu turystycznego.
Może to mieć wyjaśnienie np. w tym, że od szlaków z daleka trzymają się
drapieżniki, a turyści świstaków nie atakują. Także kłusownicy nie rozkopują nor
w pobliżu szlaków.
Podobnie zresztą jest z niedźwiedzicami z młodymi --- często pojawiają się
one w poblizu szlaków, bo tam czują się bezpieczniejsze. W obszarach niedostępnych
żyją samce, które zjadają nawet własne potomstowo.
Co do badań różnych korelacji, to niekoniecznie są to wyniki przekonujące.
Na ekosystem wpływają setki różnych czynników -- klimat, zanieczyszczenie powietrza,
kwaśne deszcze itd. Żeby coś przekonywającego powiedzieć trzeba by uwzględnic je wszystkie,
a tego o ile mi wiadomo żaden uczony tatrolog nawet nie próbował robić.
W Tatrach Bielskich zamknięto szlaki w latach 70-tych. Po tym kozice się tam wcale nie
zaczęły rozmnażać, a wręcz po paru latach zaczął się spadek populacji.
Z kolei w Alpach świstaki włażą ludziom na kolana i dopraszają się "ciasteczek", a ich
populacja tak wzrosła, że zdecydowano się na odstrzał (sic!) dla ograniczenia rozrostu
populacji.
Jak kiedyś pisałem, to są - przynajmniej w części - nauki "humanistyczne". Jak medycyna,
czy ekonomia, gdzie jeden profesor dochodzi w swoim dziele naukowym do wniosków
odwrotnych niż drugi i obie prace są "naukowe" i publikowane w topowych światowych
żurnalach :) Modeli matematycznych także nie ma, albo są trywialne, więc to każdy
średnio inteligentny maturzysta może zrozumieć i ocenić. Nie ma tam jakichś wyrafinowanych
modei matematycznych etc., co najwyżej dla "naukowości" stosuje się specyficzną
i wymagająca użycia słownika wyrazów obcych terminologię...
Parkowcy po obu stronach granicy lubią demonizować wpływy t&t (turystów i taterników),
a szczególnie tych, szwędających się z dala od wyznaczonych dróg. To jest zrozumiałe ---
nikt nie lubi jak mu się obcy szwędają po jego "gospodarstwie"...
Co do ruchu taternickiego to ja nie zauważyłem w ostatnich dekadach jakiegoś wyraźnego
wzrostu, a na oko to obstawiałbym nawet na spadek - w stosunku do lat 70-tych, kiedy
o miejsce na licznych taborach było ciężko, a i koleby były obłożone.
Moim zdaniem w kwestii dostępu do Tatr nie tyle potrzebni są "naukowcy", co dobrzy
negocjatorzy i spójne stanowisko środowiska t&t. Tyle, że sytuacja jest bardzo niesymetryczna,
bo w Tatrach całkowicie rzadzą Parki, a środowisko nie ma argumentów "nie do odrzucenia"...
I w sumie okazuje się, że świstakom najbardziej zagrażają t&t, natomiast zupełnie
nie przeszkadzają (a może nawet pomagają?) rozrastające się kolejki, zawodowi przewodnicy
z klientami, piły spalinowe, różne "olimpiady", iluminacje, ruch samochodowy, szambo
wylewane ze schronisk etc.
.