Olu,
na wstępie dziękuję za zjebkę, co mi się w dużej części należała,
chciałbym też zaznaczyć - bo nie wiem, czy to jest wystarczająco jasne - że w pełni popieram Twoją aktywność w KWSk PZA.
A teraz kilka wyjaśnień.
> Oswiadczenia do oswiadczen do oswiadczen nie maja
> tu nic do rzeczy.
Owszem, mają. Miałem i nadal mam wrażenie, że nad kolegami Jackiem i Darkiem odbyło się coś w rodzaju sądu. Zarząd wysłuchał, zarząd nie dał wiary, zarząd napisał oświadczenie (a może i nie zarząd, ale o tym później*). Tyle, że w sądzie osoby oskarżone lub pozwane mają prawo do obrony. Obrona znajduje okoliczności łagodzące nawet w obliczu dowiedzionej winy. I właśnie w poszukiwaniu śladów obrony (czyli kierując się czymś w rodzaju poczucia sprawiedliwości) z uwagą zapoznałem się nie tylko z oświadczeniem "zarządu"* w ich sprawie, ale również z ich własnymi oświadczeniami.
A teraz kilka pytań retoryczno-heurystycznych.
<początek>
Skąd ja mam wiedzieć, gdzie jest prawda? Dlaczego miałbym bardziej wierzyć Tobie, niż Trzemżalowi? Przecież Ty jesteś w tej sprawie stroną - przestawiasz wersję zdarzeń z punktu widzenia skrzywdzonych/wykorzystanych kursantów, i jednocześnie jako ktoś, kto pozostał w komisji podczas gdy inkryminowani koledzy z niej wylecieli / wypisali się. Można pomyśleć, że jesteś tam teraz "o wiele ważniejsza", niż gdyby ci dwaj utytułowani ekiperzy nadal w niej byli, i w związku z tym ich odsunięcie było Ci na rękę.
<koniec>
Powyższe rozumowanie nie odzwierciedla bynajmniej toku moich myśli, ale każdy bezstronny sąd/sędzia miałby obowiązek je przeprowadzić. Mi osobiście intuicja podpowiada, by bardziej wierzyć Tobie, co jednak nie jest równoznaczne z jednoznacznym potępieniem w czambuł kolegów Jacka i Darka.
> > Zrobiono z tego wielki
> > dym, pojawiły się oficjalne pisma,
> > oświadczenia, "niedawanie wiary" zeznaniom
> > kolegów itp.
> Jestem za tym aby zachowania z serii:
> wykorzystywanie pozycji i robienia w chuja ludzi
> byly napietnowane.
Też jestem za tym, ale to nie zarząd PZA powinien piętnować.
Możesz to robić Ty - osoba prywatna. Może to robić Miłosz, mogę ja, nawet Jacek Trz. może i powinien publicznie napiętnować swoją własną postawę (=przeprosić), bo może choć po części oczyściłoby to atmosferę.
Natomiast PZA jest osobą prawną i jej sytuacja oraz możliwości w dziedzinie piętnowania za "wykorzystywanie pozycji i robienia w chuja ludzi" są bardziej skomplikowane. Przyjmij do wiadomości, że nawet publikując prawdę o czyichś przekrętach na stronach PZA organizacja ta może zostać pozwana o naruszenie dóbr osobistych i co więcej ten proces przegrać. Takie sytuacje zdarzały się już w długoletniej historii związku i - cokolwiek byśmy o tym nie myśleli w swojej młodzieńczej zapalczywości (he he) - przynoszą one związkowi realne szkody, nie tylko finansowe, ale choćby związane z koniecznością stawiania się na procesach itp.
> Komi, mam prosbe.
> Nie wiesz - to sie nie wypowiadaj.
Przepraszam, ale ta rozmowa (zgodnie z tytułem i intencjami wątku) ma być o działaniach PZA. O wielu rzeczach nie wiem / nie znam szczegółów, natomiast widzę oświadczenia zarządu* i wypowiadam się na temat zasadności takiego sposobu działania władz związku.
> Sorry za ostry ton, ale mam dosc czytania jacy to
> JTDP sa biedni, pokrzywdzeni
Ostry ton rozumiem, ale nie rozumiem dlaczego przekręcasz sens moich wypowiedzi, że niby wg mnie JT+DP są "biedni, pokrzywdzeni". Niczego takiego nie pisałem. Pisałem i nadal piszę o trybie zajmowania się tą sprawą przez zarząd.
Przyznaję, mam sporo sympatii do JT i może podświadomie bronię go bardziej, niż bym chciał.
Przypisy:
(*) "zarząd" jako ciało podpisujące oświadczenie w sprawie afery to kolejna "niejasność", bo chciałbym wiedzieć, kto w istocie napisał pismo i podjął decyzje o jego wysłaniu/publikacji. Wiem na pewno, że nie stał za tym cały zarząd, bo spora jego część zapoznała się z treścią po opublikowaniu. Będę dociekał, kto w istocie stoi za tym pismem i czy przypadkiem nie jest tak, że jeden wiceprezes Jodłowski podpisuje w imieniu całego zarządu pisma mające olbrzymią wagę i mogące przynieść związkowi naprawdę spore szkody, z finansowymi włącznie.