flap Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Naprawdę nie widzisz konfliktu interesów?
> Przecież M.J. z jednej strony uczastniczy w
> pracach związanych z przygotowaniem programu
> ochrony TPN, a z drugiej uczestniczy z ramienia
> PZA w negocjacjach z TPN.
I bardzo dobrze. Wie doskonale gdzie mamy się o co bić a gdzie nie ma do tego merytorycznych podstaw.
Przygotowując plan
> ochrony musi skupiać się na kwestiach ochrony
> przyrody własnie i być może nawet dostarczać
> TPN argumentów, używanych później podczas
> negocjacji z PZA.
Żartujesz? Myślisz, że bez Miłosza w TPN nie mieliby nic do powiedzenia dlaczego człowiek poza ściśle wyznaczoną siatką szlaków turystycznych to wymierna szkoda dla przyrody?
Co wtedy, czy M.J. podczas
> negocjacji z TPN będzie podważał argumenty,
> które sam wysunął opracowując plan ochrony?
Dobra spróbujmy tak: jest kozica która biega sobie koło szlaku, czy po półkach mnichowych. Wygląda na to, żeśmy jej braćmi. Dlaczego więc towarzyszą naszej obecności w parku restrykcje dostępowe (dłuuuugo przed Miłoszem)? Bo ta kozica jak będzie chciała dać się wybzykać albo począć i wychować koźlę, to zrobi to tam gdzie nigdy człowieka nie spotkała. Jeśli nie będzie miała takiej gwarancji to opuści region lub przestanie się rozmnażać. Udawanie, że sama obecność człowieka (turysta i turysta wykwalifikowany czyli wspinacz - to dla tejże Kozicy, taki sam człowiek) nie szkodzi przyrodzie, świadczy o ignorancji. Ludzie się doktoryzują z ochrony przyrody. A inni wiedzą już wszystko od kolegi z klubu albo znanego "dziennikarza". Miłosz doskonale zna ograniczenia regionu, jego pojemność turystyczną i wie jak rozmawiać z parkowcami. Nie jest rozwydrzonym dzieciakiem wyrywającym rękę mamie nie pozwalającej mu pogłaskać misia w klatce.
A
> zadanie PZA polega na tym przecie, żeby uzyskać
> jak najlepsze warunki dla wspinaczy.
I co? To co zjebał Paszczu za swoich lat, że nie można do dziś wspinać się w Zachodnich? Myślisz, że to Jego wina?