Hej,
również dziękuję za wyjaśnienia, jestem pod wrażeniem stopnia, w jakim ogarniasz ten skomplikowany temat.
Tym bardziej widzę, jak bardzo niewłaściwe jest zajmowanie przez Ciebie stanowiska wiceprezesa PZA.
Fakt, że nim jesteś, stanowi dodatkową komplikację i utrudnienie w śledzeniu losów negocjacji przez osoby trzecie.
Nawet gdyby wszystkie Twoje działania były całkowicie transparentne (tzn. zapisywałbyś gdzieś co nowego zrobiłeś i natychmiast wysyłał te informacje do zainteresowanych osób - np. w zarządach klubów), to i tak ciężko byłoby rozgryźć Twoją grę (pardon za słowo - może nie tyle grę, co strategię, pozycję, sytuację).
Jedną z głównych przyczyn ataków, których obecnie doświadczasz, jest niedostateczny przepływ informacji o tym co i
dlaczego robisz.
Drugą - konfuzja związana z koniecznością zastanawiania się kim w danej chwili jesteś. Czy jeśli już coś robisz w kontekście spraw dostępowych, to jako kto?
Jako dr M.J., naukowiec z określoną afiliacją?
Jako recenzent naukowy projektu?
Czy jako wiceprezes PZA?
Nawet jeśli występowanie w tych rolach nie jest ze sobą wzajemnie sprzeczne (a moim zdaniem jest!), to obserwując Twoje działania z boku można się bardzo łatwo pogubić. Co widać na forum brytana, na forum KW Warszawa, i na tym zresztą też.
Ludzie usiłujący śledzić Twoje działania niewiele z nich rozumieją, czują się odsunięci, mają wrażenie, że ich nie reprezentujesz, bo trudno jest komukolwiek zrozumieć, że jako wiceprezes PZA będziesz ich reprezentował dopiero "w swoim czasie".
Odnajdując szczątkowe ślady Twoich działań (bez zrozumienia ich całości) nietrudno dojść do (błędnego) wniosku, że nic dobrego dla wspinania z nich nie wynika. I nawet jak coś wyjaśnisz (tak, jak w powyższym poście - opublikowanym zbyt późno, bo powinieneś te sprawy wyjaśniać z wyprzedzeniem, a nie dopiero w odpowiedzi do oburzonych) to fakt, że inteligentni ludzie nie są w stanie nadążyć za sensem Twoich działań budzi u nich niepokój, przechodzący miejscami w ciężki wkurw.
Gdybyś nie był wiceprezesem, tylko naukowcem, badaczem, recenzentem projektów, a przy okazji sympatykiem bądź czynnym amatorem wspinania, środowisko wspinaczkowe mogłoby na tym korzystać w takim samym stopniu, jak teraz, ale nie byłoby całej tej burzy i kryzysu zaufania do Ciebie i zarządu PZA. Mógłbyś doradzać zarządowi PZA, dostarczać cenne informacje, do których docierasz jako naukowiec / recenzent, z wyprzedzeniem czasowym niemożliwym do osiągnięcia bez "wtyczek" (znów przepraszam za słowo) w środowisku naukowym, ale zgłaszaniem postulatów uwzględniających interesy wspinaczy, negocjacjami z parkiem i reprezentowaniem tam naszego środowiska zajmowałby się - z Twoją nieocenioną pomocą - ktoś inny.
Działania władz związku muszą być transparentne, jednoznaczne i czytelne dla jego członków (klubów).
Dla każdego członka każdego klubu powinno być oczywiste, że jeśli w jakimkolwiek kontekście działań dostępowych pojawia się nazwisko prezesa (lub wice) to występuje on tam jako (wice-) prezes, a nie jako osoba prywatna, reprezentant stron trzecich, czy wręcz "strony przeciwnej" - za jaką się potocznie uważa dowolną organizację dążącą do ograniczenia swobód wspinaczkowych.
W obecnej sytuacji, jakkolwiek dużo byś nie zrobił dla dobra środowiska wspinaczkowego, będziesz skazany na niezrozumienie i nieufność, która rozleje się na cały zarząd, a nawet postawi pod znakiem zapytania sens istnienia PZA w obecnej formie - zważywszy choćby na to, że największy klub rozważa na poważnie wystąpienie z jej szeregów.
Niestety, w dużej mierze za to odpowiadasz.
Pozdrawiam i apeluję - wiesz o co.
Olgierd