jacoos Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Olgierdzie..
> Ja tylko w dwóch sprawach (bo, cholera, nareszcie
> dyskusja na poziomie. Moim)
Dzięki. Również za to, że nie obraziłeś się za tego "poczciwego safandułę".
> 1.Co masz na myśli pisząc (proszę, rozwiń w
> kontekście "winy" PZA):
> ..Oliwy do ognia dodała niesławna akcja z
> Darkiem Piętakiem i Jackiem Trzemżalskim i
> okoliczności krakowskiego spotkania w sprawie
> tradów..
Nie chciałem tego rozgrzebywać w tym wątku, ale widzę, że nie uciekniemy.
A zatem najpierw w kwestii Darka i Jacka.
Uważam za duży błąd zarządu PZA, że się zajmował tą sprawą w takim stopniu.
Przypomnę kontekst (z tego, co mi się udało zrozumieć). Podobno (piszę podobno, bo są różne wersje) prace ekiperskie wykonane podczas jednego z kursów ekiperskich pokrywały się częściowo ze zleceniem realizowanym przez Jacka i Darka w ramach jakiegoś tam biznesu, z pieniędzmi unijnymi w tle. Zrobiono z tego wielki dym, pojawiły się oficjalne pisma, oświadczenia, "niedawanie wiary" zeznaniom kolegów itp.
Ja zaś w ogóle nie rozumiem, dlaczego pezeta się tym zajmowała. Przecież zarówno ringi wbite na kursie, jak i za wynagrodzeniem, będą służyć wspinaczce. Ludzie, którzy mieli się czegoś nauczyć na kursie ekiperskim, zostali nauczeni. Wszystko z pożytkiem dla wspinania, zgodnie ze statutowymi celami pezety, z lekkim jedynie uchybieniem zasad etycznych w kwestii konsultacji z autorami dróg - co w skali przedsięwzięcia było drobiazgiem łamane przez nieporozumieniem, i też niekoniecznie tematem na oficjalne oświadczenia.
Według mnie Związek powinien zabierać oficjalny głos w tej sprawie dopiero w ostateczności (tzn. gdyby ktoś z zewnątrz wymuszał udzielenia odpowiedzi). Zaś same odpowiedzi, jakie uważałbym w tej sytuacji za poprawne, powinny się sprowadzać do potwierdzania faktów, które miały miejsce z oficjalnym udziałem PZA, np. wydanie decyzji o przeprowadzeniu kursu, przyjęcie sprawozdania z kursu w dniu takim a takim, udostępnienie wiertarki osobom X lub Y w przedziale czasowym od... do...
Gdyby ktokolwiek postawił wspomnianym ekiperom jakieś konkretne zarzuty czy choćby pytania o szczegóły, to sprawa powinna toczyć się między pytającym a odpowiadającymi, bez jakichkolwiek oświadczeń PZA.
Rolą i działaniem w interesie pezety jest organizować i pomagać w organizowaniu kursów ekiperskich oraz wspomagać reekipację dróg, a nie wnikać, czy jeden z najbardziej zasłużonych ekiperów PZA wziął za coś tam kasę od podmiotów trzecich. Nawet jeśli komuś w zarządzie zamarzyło się odegranie nieustraszonego tropiciela prawdy, to powinien ją tropić prywatnie, a nie pod auspicjami PZA. Karygodne było włączenie w to bagienko IŚW NS - po pierwsze, ze względu na groźbę osłabienia autorytetu NS, po drugie, bo to nie sprawa NS (inicjatywa ma rozwiązywać problemy dostępowe, nie zaś dotyczące etyki biznesu), po trzecie, z uwagi na groźbę poniesienia strat nie tylko wizerunkowych, ale także w "zasobach ludzkich", w postaci Darka i Jacka.
Możliwe, że ktoś tu błędnie zinterpretował pojęcie transparentności działań Związku. Polega ona np. na tym, że jeśli wiertarka (mienie pezety) została komuś pożyczona na realizację celów statutowych, to fakt ten zostaje zaprotokołowany i podany do publicznej wiadomości. Nie polega natomiast na publicznym roztrząsaniu, czy aby na pewno pożyczający tę wiertarkę nie wywiercił sobie dziury w domu, albo za dodatkowym wynagrodzeniem. A już na pewno nie powinno się wydawać "oświadczeń" w odpowiedzi na "liczne zapytania środowiska wspinaczkowego". Co to w ogóle znaczy "zapytania środowiska"? Na konkretne pytania konkretnych osób zarząd może odpowiedzieć równie konkretnie - np. otrzymując pismo z pytaniem wysyła pismo z odpowiedzią.
Drugą kwestią, o której napisałem, że "dolała oliwy do ognia" było krakowskie spotkanie Oli Kosek w sprawie tradów.
Napisałem tak, bo tak było - po prostu stwierdziłem fakt. Nie każ mi wnikać w rozkminianie dlaczego tak się stało. Afera z Babińskim była wg mnie faktycznym początkiem ostrej fazy "nagonki" na Miłosza, rozpętanej wtedy przez Szalonego. Sam sposób przygotowywania spotkania przez Olę (i w ogóle to, że zabrała się za ten temat) postrzegam bardzo pozytywnie, ale wpisanie tam Babińskiego i późniejszy oficjalny
komunikat KWSk PZA w sprawie kucia uważam za celowe prowokacje - tzn. dążenie do wywołania i pogłębienia awantury.
Nie rozumiem też faktu nieobecności Oli i innych przedstawicieli KWSk PZA na walnym zebraniu delegatów, w ogóle nie rozumiem priorytetów zarządu PZA - dlaczego zebranie delegatów zostało przygotowane i prowadzone tak, że prawie w ogóle nie było tam miejsca na tak istotne tematy jak wspinaczka skalna czy sportowa, natomiast przez bite 2.5 godziny wałkowaliśmy temat jakiegoś "Taternika". W rezultacie, jeden z najbardziej "statutowych" aspektów działalności PZA w postaci wspinaczki sportowej został tak zmarginalizowany, że na rozpatrzenie jedynego związanego z nim wniosku kolegi Mechaniora nie starczyło już czasu - przedstawiciel zarządu ogłosił, że wniosek ten jest mało ważny i nie warto się nim zajmować na zebraniu delegatów. Tak to, przynajmniej z grubsza, wyglądało. W oparciu o tematykę zebrania można by stwierdzić, że pezeta jest wydawnictwem, ewentualnie, że to organizacja skupiająca taterników, natomiast nikt by nie wpadł na to, że obejmuje również sportowców, wspinaczy skałkowych, uczestników i organizatorów zawodów.
> 2. Tylko taka drobna uwaga - liczba żołnierzy
> armii KWW nie ma żadnego znaczenia w "wojnie" z
> TPN. Liczą się dowódcy, a Ci.. (autocenzura)
Nigdzie nie pisałem, że liczba członków KWW ma znaczenie w "wojnie", chodziło mi jedynie o budowanie świadomości, że w razie czego można sobie pozwolić na jej wywołanie. Właśnie "dowódcom" taka świadomość jest jak najbardziej potrzebna - i to nawet przy rokowaniach pokojowych (aby wypracowane rozwiązania były bardziej kompromisem, niż łaską silniejszej strony).