Hansio Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Rysiu, dominują ? Jeśli tak, to trzeba się wypisać
> z "tego klubu". JKCH-masz u mienia duże piwo,
> Kominiarz-mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszony
> związać się z Tobą i Tobie podobnymi
> "dominującymi" w tym środowisku.
JKCH + Hansio - przeczytajcie sobie jeszcze
raz tych kilka linijek, które skrobnąłem.
Znaczki ":-)))" stoją tam specjalnie na wypadek,
gdyby ktoś nie zauważył ironii.
Tak się składa, że w górach zasadę "wychodzimy,
idziemy i wracamy razem" staram się stosować
niezależnie od posiadania liny.
Zacytowałem pogląd swojego znajomego, z którym
się w żadnym razie nie zgadzam. Ów kolega
dąży do uprawiania w górach jakiejś formy wyczynu,
mnie zaś nazywa turystą. I też się ze mną nie zwiąże
liną, ale z innych powodów, niż obywatel Hansio.
Po prostu, jestem dla niego za wolny, i się za
bardzo oglądam na boki.
> Odnoszę wrażenie,
> że parę ładnych lat temu trochę inaczej szkolenia
> wyglądały, a może inni ludzie je prowadzili.
> Więcej nacisku było kładzione na zachowania
> międzyludzkie/międzypartnerskie.
Naprawdę myślisz, że to kwestia szkolenia?
Wg mnie raczej sensu obcowania z górami,
tego, czego się w nich szuka. Jeśli akurat
szuka się jedynie samotnej walki z własnymi
ograniczeniami, to partner siłą rzeczy jest
traktowany instrumentalnie - jako dodatek do liny.
Dla mnie natomiast partnerstwo w górach
(i nie tylko) jest równie istotnym wyzwaniem
co zdobywanie szczytów. W dzisiejszych czasach
to raczej odosobniony pogląd.