win Napisał(a):
------------------------------------------------
> W "pierwszych słowach mojego listu" dziękuję także za komplement, jesteś nieco zdenerwowany
> i stąd też typowy krakowski "Kleofas Cipka".
Chyba jednak Kleofas jest mało krakowski, przynajmniej wg moich krakowskich kolegów.
> zapomnialeś jeszcze o poinformowaniu ilości Twoich wiosen.. Po nr buta trudno ocenić człowieka,
> natomiast po jego latach na tym padole można już cokolwiek wywnioskować.
Myślę, że moi Szanowni Interlokutorzy szybko wydają niezwykle trafne oceny, więc nawet numer buta wystarczy.
> Twój jedyny świadek z TVN nie ma się czym chwalić
Nie ja doradzałem TVN jakich świadków wybrać, więc ciekaw jestem skąd nazywasz go "moim"? Innego tam nie zauważyłem. No, chyba, że pozostałych świadków trzymacie w zanadrzu, żeby nie wykładać "kawy na ławę"...?
> Paragrafy są na PB, ale to nie Twoja profesja.
Jeśli są paragrafy, to ja nie widzę problemów -- złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa, a dodatkowo zaskarżyć z powództwa cywilnego. Jeśłi proces wykaże winę i będzie skazujący, to sam pogratuluję Waszej inicjatywie.
Śledząc program, jak i tutajsze dyskusje nie bardzo jednak widzę jakieś przekonywujące dowody.
W Polskim prawie dla KK nie ma różnicy, czy jakieś działania wykonywane są odpłatnie czy darmowo, aby miały znamiona przestępstwa. Takie rozróżnienie owszem, występuje, ale w prawie amerykańskim, w odniesieniu do usług seksualnych: odpłatne są karalne, a charytatywne - nie.
> PB organizuje swoje wyjazdy na zasadzie pospolitego ruszenia i z agresywnym marketingiem
> na swoich stronach internetowych.
Nie bardzo rozumiem, co znaczy "pospolite ruszenie" i czym się to różni od firm załatwiających np. wyjazdy w Alpy do ośrodków narciarskich. Agresywny (a nawet kłamliwy!!) marketing ja z przykrością obserwuję na codzień we wszystkich dziedzinach, włączając w to rynek farmaceutyków, co moim zdaniem jest o wiele bardziej szkodliwe i przysparza tysięcy nieboszczyków, nie tylko w Polsce (np. gigantyczne nadużywanie leków przeciwbólowych). Na ten temat były nawet erobione badania naukowe i miomo tego skutek jest żaden. Chociaż ja osobiście z przyjemnością widziałbym odpowedzialnych za ten stan rzeczy przed plutonem egzekucyjnym.
> Masz dorosłego syna. Powiedzmy, że z umiejętnośćiami alpinistycznymi bliskimi zeru. Taki EXTREK gdzieś
> Ci go tam pozostawi w jakimś Ałtaju, Pamirze czy też w Kaukazie.
Odradzałbym synowi, a nawet każdemu znajomemu (co nie raz robiłem) porywanie się na coś, co wg mnie przekracza jego możliwości. A jak bym nie znał drogi to poleciłbym mu konsultacje z kimś kompetentnym. Ale jakby się z jakichś powodów uparł, to nie ma takiej siły żebym go mógł powstrzymać i pewnie by się zabił.
Osobiście jestem przeciwny składaniu odpowiedzialności w górach na kogoś!! Gdziekolwiek idę odpowiedzialność za siebie biorę na siebie, a nie zakładam, że ktoś mnie będzie holował [chyba, żebym miał wcześniejszą umowę handlową, że mnie ktoś w lektyce wyniesie - ale tego na razie nie praktykowałem]. Dlatego mam poważne zstrzeżenia do samej idei "przewodnictwa" - jak ktoś nie jest w stanie przejść danej drogi - niech nie idzie, albo zawróci. Z grubsza, mój pogląd jest odwrotny do poglądu młodych miłośników "sportów ekstremalnych" opisujących swoje perypetie na Setce i obwiniających wszystkich (łącznie z ratownikami), tylko nie siebie:
_KLIK_.
TomaszKa Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Andrzeju czy klamiesz swiadomie wmawiajac nam, ze Extrek jest jedynie firma transportowa, czy tez masz zly okres
> w pracy (likwidacja PAN, lustracja, cos innego? ) i nie bardzo wiesz co piszesz.
> Ja badalem sprawe Extreka i jestem gleboko przekonany o oszukanczym trybie postepowania Piotra.
> Odpowiedz, znasz dobrze sposob dzialania Extreka, czy tez zabierasz glos, prawie nic o tym nie wiedzac?
Nigdzie nie twierdziłem, że badałem sprawę Extreka! Potraktowałem program w TVN zrobiony wg zapowiedzi z pomocą Ekspertów poważnie i przyjąłem wszystko co tam mówiono za dobra monetę. Jeśli tam mówiono nieprawdę, a w rzeczywistości np. Piotr B. miał z klientami umowe, że gwarantuje im licencjonowanego przewodnika i umowy nie dotrzymał, tylko realizatorzy zapomnieli te umowę pokazać, to wszystkie moje wcześniejsze zastrzeżenie stają się oczywiście nieaktualne i nie ma o czym gadać!
Nie wiem, czy Szanownym Brytanom jest wiadome, że naczelnik słowackiej HZS publicznie stwierdził, po znalezieniu na stronach jednego z czeskich serwerów opisu grani Tatr Zachodnich, że opisuje "drogi nielegalne", wytoczony zostanie proces, a za każdy wypadek tamże autor będzie musiał zwracać koszty. Ja z niecierpliwością czekam na ten proces i jakoś nie moge się doczekać, nawet złożenia pozwu. Analogicznie w "Tatry TANAP" nr 4/2006 dwóch ekspertów niezależnie (TANAP i HZS) oskarżało o "przestępczą dokładność" w publikowanych "za granicą" [Słowacji - AZG] map i przewodników, które "zachęcają" niewinnych turystów do schodzenia ze szlaku oraz utrudniają orientację i w konsekwencji powodują poważne narażenie życia i zdrowia.
Za "zachęcanie", i to nie do przestępstwa, skazać jest raczej bardzo trudno.
Ryszard Ochodzki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Mnie dziwi dlaczego w Polsce nie dazy sie aby bylo wiecej licencjonowanych przewodnikow alpejskich.
> Przeciez PZA moglaby przeznaczyc fundusze ktore otrzymoje od Panstwa na dofinansowanie szkolenia mlodych
> ludzi ktozry taka licencje chca zrobic. Przeciez te "wyprawy" ktore sponsoruje PZA sa smieszne. To strata kasy i
> czasu. No bo co z tego ze ma zwykly wspinacz? Zdjecia na internecie? Wieksza ilosc dobrze wyszkolonych
> instruktorow i przewodnikow bedzie owocowac lepszym wyszkoleniem ich klientow a co za tym idzie konkretnymi
> wynikami polskich wspinaczy.
Myślę, że przyczyna jest przyziemna: pieniądze. Istniejąca liczba przewodników UIAGM (15 aktualnie ważnych licencji wg [
www.pspw.pl] ) i tak już prowadzi do animozji, a ostatnio widziano jednego ze znaczniejszych, w celach zarobkowych przepędzającego wycieczkę szkolną do Kościeliskiej. Rynek mały, bo usługi na kieszeń statystycznego Polaka bardzo drogie.
Szkolenie PZA też nie jest tanie (powody zrozumiałe, jak wyżej), a za kilka-kilkanaście dni bardzo sprawny młodzieniec może nauczyć się pokonać nawet znaczne trudności, ale to jest za mało na "ogólne doświadczenie" w górach. Stąd dość liczne kible i zabłądzenia wspinaczy w Tatrach, w turystycznym terenie.
Poza tym problem jest taki, że wraz z rsnącą łatwością wyjazdów i możliwościami kupna dobrego sprzętu rośnie liczba ambitnych "turystów wysokogórskich" (Słowacy mają już na to skrót VHT), którzy chcą chodzić poza szlakiem, po drogach np. 0-I-II, czym faktycznie nie interesuje się żadna istniejąca organizacja. Natomiast ludzie ci często porywają się "z komórką na Słońce", co widać gołym okiem z kronik TOPR.
Ergo, jest to doskonała "nisza ekologiczna" dla rozmaitych miłośników gór, którzy mogą na tym dość łatwo zarobić na organizacji takiej turystyki. A ponieważ w Tatrach jest niemiły problem filanców, więc zostają Alpy, Kaukaz, a wkrótce zapewne i Himalaje. IMHO to nie jest odwracalny proces, a nawet koncesjonowanie takiej działalności wiele nie pomoże. Pomijając techniczny problem z taką selekcją firm przy urozmaiconym zakresie ich działalności, nawet najbardziej zasłużony Mistrz Sportu nie jest w stanie unieść kilku kuracjuszy na plecach w ciężkich warunkach. Nie mówiąc już o tym, że w przypadku jakiejkolwiek niedyspozycji Mistrza - cała grupa jest bez szans.
Jedyną szansą może być edukacja, minimalnie w takim zakresie, żeby kuracjusze zdawali sobie sprawę ze swoich realnych możliwości w różnych sytuacjach.
P.S.
Jak to pisałem pojawił się post [
www.jkw.pl] -- Szanownym Brytanom może ułatwi on wczucie się w realnie istniejącą u nas sytuację w kwestii VHT!! (identyczny problem istnieje zresztą w Czachach i na Słowacji, choć tam organizacyjnie wydaje się być lepiej). Pluton egzekucyjny raczej tu nie pomoże
:)