TomaszKa Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Obecnie usilujesz zmienic temat na problem ambitnych turystow.
Nie jest to "zmiana tematu", tylko "dodatkowe wyjaśnienie" skąd bierze się wielkie zapotrzebowanie na takie wycieczki.
Nawet w przypadku walki z narkotykami surowe karanie dealerów wcale nie spowodowało, że dzisiaj w US narkotyki są mniej popularne niż 100 lat temu, kiedy to nie było karane. Moim zdaniem ważniejszy jest popyt, a nie podaż. Jak będzie popyt to podaż zawsze się wykreuje.
> Wbrew Twojej propagandzie, nie jest to nowe zjawisko. Zawsze bylo sporo osob,
> chodzacych po latwych technicznie drogach.
Nie twierdziłem, że NIKT dawniej tak nie chodził. Ale trzeba być niewidomym, żeby nie zauważyć zmiany nawet w Tatrach. Postudiuj dokładniej statystyki i kroniki wypadków tatrzańskich za ostatnie 50 lat, a potem pogadamy.
Nie mówiąc o wyjazdach Polaków w Alpy które 30 lat temu praktycznie nie miały miejsca nawet w 1/100 tego co jest dzisiaj! Wtedy jeździły głównie wyprawy centralnie selekcjonowane!!
> Drogi latwe czesto bywaja znacznie bardziej niebezpieczne niz dobrze ubezpieczone trudne wspinaczki.
Bardzo trafna uwaga - 100% się zgadzam i tylko mogę przyklasnąć, choć nie jestem pewien czy wszyscy sobie z tego zdają sprawę. Dodam jeszcze: jak teren łatwy, to w każdym kierunku puszcza, więc szansa zbłądzenia dużo większa.
Ale jaki z tego jest Twój wniosek??
Mój wniosek jest taki: ludzie chodzący po łatwych drogach, szzcególnie początkujący, bardziej wymagają szkolenia i pomocy koleżeńsko-klubowej niż sportowi wspinacze. Ci ostatni mają już na tyle predyspozycji, treningu i doświadczeń, że są w stanie radzić sobie sami.
Związek tego z dyskutowanymi wypadkami, a także szeregiem wypadków jakie miały miejsce w Tatrach, jest taki, że te wypadki dotyczyły właśnie tej grupy ludzi. Twoim zdaniem sprawę całą rozwiąże przykładne ukaranie Piotra B. Moim zdaniem niewiele to pomoże. Nawet gdyby było ZERO takich organizatorów, ludzie będą jeździć swoimi autami, autobusami kursowymi itd. - wtedy pozostanie tylko wprowadzić KT lub zasieki z drutu kolczastego. Ale w Alpach to raczej niemożliwe.
"Problem organizatorów" dotyczy głównie Alp i gór dalszych, gdzie logistyka jest bardziej skomplikowana, a nie wypadków tatrzańskich, gdzie każdy może jechać "z ulicy", zaopatrzony w czekan i komórkę, jako "standardowe wyposażenie VHT". I może się do woli porywać "z komórką na Słońce". W razie czego będzie termosik, pakiet grzewczy, śmigło etc. W samym tylko TPN (bez Słowacji) zgonów jest średnio w Tatrach 15/rok, więcej niż zgonów Polaków we wszystkich innych górach świata razem wziętych.
> Raz twierdzisz, ze znasz szczegoly jego dzialalnosci innym razem zaprzeczasz.
Po raz kolejny powtarzam: nie byłem na tych wyprawach, nie rozmawiałem z uczestnikami itd.
Oceniam wyłącznie "dowody" przedstawione w programie TVN, wypowiedzi Ekspertów TVN i wypowiedź jedynego pokazanego tam uczestnika wyprawy, zresztą żadnej z tych o których tam mówiono.
Uważam, że jak na tak poważne zarzuty (spowodowanie śmierci kilku osób) to jest za mało. Skandalem jest "mataczenie" moich Szanownych Interlokutorów, którzy raz w programie TVN dają wypowiedź uczestnika wyprawy, który twierdzi że 1/. uczestnicy podpisywali, że sami ponoszą za siebie odpowiedzialność, 2/. nic nie wspomniał jakoby organizator gwarantował jakiegoś przewodnika, 3/. wyraźnie podkreślił, że organizator zdecydowanie odcinał się od jakiegokolwiek udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących wyjść w góry, a teraz twierdzą, że oni mieli obiecanego przewodnika.
Jak było naprawdę, ja nie wiem. Przedstawione to było jak wyżej. Jeśli było inaczej, to program był bez sensu i w ogóle nie ma o czym gadać. Jeśłi było tak, jak wyżej, to moim zdaniem oskarzyciel będzie miał problem. Kropka.
W przeciwieństwie do innych, ja na tak marnych podstawach oskarżeń wydawać nie będę, nawet jeśli ktoś mnie nazwie skandalistą, szkodnikiem, a nawet diabłem. Nie twierdzę, ani że ktoś był winien, ani że nie był winien. Twierdzę, że przedstawione argumenty oskarżycieli są niewystarczające i niespójne. Jeśli mają coś "w zanadrzu", o czym niktnie wie - to też nie ma o czym gadać. Oskarżyciele twierdzą, że mają wielką wiedzę na ten temat, ale nie byli na
żadnej z wypraw organizowanych przez Piotra B., ani nie przedstawili żadnych autoryzowanych zeznań od uczestników feralnych wypraw. Niestety, dowodu sądowego nie przeprowadza się "przez aklamację", większością głosów na Brytanie.
A poza tym: co właściwie jest celem tej całej zawieruchy (sprokurowanej przecież nie przeze mnie!!)??
Czy jest kwestia
bezpieczeństwa w górach w ogólności, a dotycząca "turystów wysokogórskich" w szzcególności, czy też wyłącznie zajęcie się jedną konkretną sprawą, ukaraniem Piotra B., z nadzieją że taka kara istotnie poprawi ów problem bezpieczeństwa??
Bo ja w tej akcji nie widzę globalnego podejścia do tej problematyki. Mam wrażenie, że po komunikatach prasowych kilka osób się "wkurzyło" i postanowiło w świętym oburzeniu (i zapewne w dobrych intencjach) "coś zrobić". I chyba na tym się skończy...
P.S.
Nadal nikt mi nie odpowiedział, dlaczego uczestnicy tych wypraw, a członkowie KWW nie skorzystali z porad i doświadczenia swoich kolegów klubowych, aby uniknąć zlych wyborów??? I czy koledzy klubowi nie czują w tej materii jakiegoś niepokoju moralnego???