Dzięki za wyjaśnienia w sprawie artysty z Fiali, a także w kwestii autonomiczności badań naukowych w TPN.
> Na dużą konferencję w TPN we
> wrześniu przygotowuję artykuł, dotyczący tego
> jak powinno wyglądać udostępnianie parku dla
> wspinania (Nowa koncepcja zarządzania ruchem
> wspinaczkowym). Dostałem dwie skrajnie różne
> recenzje
Post factum (gdy już te Twoje koncepcje wejdą w życie) możesz dostać jeszcze trzecią, od wspinaczy. Wiem jak to jest z recenzjami, nawet w naukach ścisłych dostaję często dwie skrajnie różne opinie na temat mojego manuskryptu, albo sam piszę recenzję wyraźnie różną od opinii pozostałych recenzentów.
Tyle, że nigdy bym nie pisał recenzji artykułu, w którego opublikowaniu lub odrzuceniu miałbym osobisty interes, tak, jak nie zabierałbym się za recenzowanie prac moich konkurentów lub przyjaciół.
> W drugiej z kolei stwierdzono, że moja koncepcja jest szansą na
> pogodzenie udostępniania z ochroną przyrody i
> zminimalizowania konliktów wspinacze-TPN. No i
Przypominam, że jako wiceprezes PZA nie powinieneś dążyć do minimalizowania konfliktów z TPN, tylko do ich rozstrzygnięcia na korzyść wspinaczy.
> To, że aktualnie jestem wiceprezesem Pezety, w odbiorze
> części osób w parkach narodowych czy RDOŚ jest
> dowodem na to, że środowisko wspinaczkowe się
> zmienia i że sprawy ochrony przyrody sa dla
> wspinaczy ważne - tzn. można z nami normalnie
> rozmawiać.
Uważam, że ta rozmowa byłaby bardziej normalna, gdyby wiceprezez PZA i specjalista od regulacji ruchu wspinaczkowego + ochrony przyrody uczestniczyli w niej jako dwie różne osoby.
> > Zdecydowanie wolałbym, żebyśmy mogli spotkać
> > się gdzieś razem (z moimi klubowymi kolegami i
> > z Tobą) na piwie, mając dość czasu,
> > cierpliwości i empatii, by wszystko sobie
> > nawzajem wyjaśnić.
> I w ogóle od tego można było zacząć, prawda?
> Zamiast obrabiać mi d.. w necie, można było do
> mnie zadzwonić, umówić się na jakieś
> spotkanie w skałach - z KW Warszawa czy z inną
> ekpią - i byśmy sobie pogadali. Tylko do tego
> trzeba mieć jaja - przed ekranem jest jakoś
> bezpieczniej i łatwiej różne rzeczy napisać
> niż powiedzieć publicznie.
Twoja wypowiedź sugeruje, że miałem jakiś udział w obrabianiu komuś d...
albo, że nie mam jaj by swoje wątpliwości co konfliktu interesów, w jakim działasz,
wygłaszać publicznie.
Otóż po pierwsze - nie uczestniczyłem w przygotowywaniu listu do delegatów,
jego treść została mi przesłana w tym samym czasie, co innym adresatom, a ponieważ wyjeżdżałem już wtedy do Podlesiowa, zaznajomiłem się z treścią dopiero w dniu WZD.
Po drugie, nie mam problemów z publicznym wypowiadaniem się, zarówno ja, jak i Artur wykorzystaliśmy maksimum swojego czasu podczas WZD. Mylisz się, nie potrzeba do tego "jaj" - wystarczy przekonanie, że ma się słuszność.
> Poza tym fundamentalnie się nie zgadzam z tym,
> że przynależność do jakiejś organizacji,
> sposób finansowania badań czy jakiekolwiek
> pozamerytoryczne przesłanki mogą być podstawą
> do negatywnej recenzji. Masz rację, w Polsce tak
> się zdarza - pamiętam badania pewnego wybitnego
> profesora z INOŚ UJ nad motylami na Zakrzówku i
> w okolicy, które były sfinansowane przez
> potencjalnego inwestora. Merytorycznie nie było
> się do czego przyczepić, ale zarzuty organizacji
> "ekologicznych" były takie, że inwestor kupił
> profesora.
I nic dziwnego. Czy kupił, czy nie kupił, takie zarzuty świadczą tylko o przytomności umysłu ekologów, bo w symetrycznej sytuacji (gdyby to ekolodzy powołali własnego eksperta) inwestor też podważał by jego obiektywizm.
W sądach (w PL, bo gdzie indziej bywa różnie) też biegłych powołuje sąd, a nie osobno każda ze stron. Ciekawe, czy w ewentualnym sporze sądowym TPN kontra PZA miałbyś szansę zostać biegłym. Byłoby to dość kuriozalne - reprezentujesz nas w sądzie jako wiceprezes PZA, po czym zmieniasz ławkę i zostajesz biegłym opiniującym sporne kwestie z parkiem. Też byś nie widział konfliktu interesów? Przecież to tak, jak bycie jednocześnie autorem publikacji i jej recenzentem.
> Warto wiedzieć, że np. w
> Stanach Access Fund finansował różne badania
> nad wpływem wspinaczki na środowisko, mimo że
> ich rezultaty nie zawsze były korzystne dla
> wspinaczy.
I super. A czy zdarzyło się kiedykolwiek w historii Access Fund, że autorem ekspertyzy dotyczącej wpływu wspinania na środowisko, był wiceprezes Access Fund?
> Bardzo źle się stało, że wycofałeś swój wniosek o
> wotum nieufności - dlaczego?
Z dwóch powodów - jeden z nich, prozaiczny, to taki, że w tamtych okolicznościach przyrody mój wniosek byłby przepadł,
tzn przekształciłby się w votum zaufania dla Twojej osoby.
Miałeś na przekonanie publiczności do siebie dużą część zebrania, my tylko po pięć minut. Zebranie było przygotowane i prowadzone
przez popierający Cię zarząd, nie daliście nam szans na pełne przedstawienie argumentów. Poza tym czas na dyskusję wolnych wniosków przypadał pod koniec zebrania, gdy wszyscy byli zmęczeni, zrezygnowani, spragnieni obiecanego grilla.
Drugi powód, dla którego wycofałem tę część wniosku, to jego niewłaściwe sformułowanie.
Owszem, chcę Twojej dymisji, ale nie dlatego, że Ci nie ufam. Ufam, że dużo pracujesz, że robisz to co robisz w dobrej wierze, więc to nie brak zaufania jest powodem, dla którego domagam się, byś już nie był wiceprezesem PZA.
Z tego też powodu zamieniłem wotum nieufności na apel adresowany bezpośrednio do Ciebie, byś zrezygnował z funkcji w zarządzie - i nadal o to zabiegam.
> sorry za cierpkie słowa - ale od kilku lat widzę
> jak ciężko znaleźć ludzi do pracy społecznej
> - którzy chcą po prostu coś zrobić dla
> środowiska, a nie przy okazji znaleźć sobie
> jakiś biznesik, czy załatwić prywatne
> porachunki.
To prawda. Tyle, że ja Cię postrzegam jako osobę z tej drugiej kategorii. Czy może raczej obawiam się, że możesz nią być.
Pozdrawiam -
Olgierd