astrodog Napisał(a):
> Jako także polski wspinacz, wyrażam swój wstyd
> i żal, że postrzegasz wspinaczkę tak
> utylitarnie. Postawa roszczeniowa i traktowanie
> skały jak "matrycy przechwytów" w oderwaniu od
> jej lokalizacji, otoczenia i dbałości o nie,
> jest zwykłym rabunkiem.
Kulą w płot. Żaden z tych zarzutów nie jest wobec mnie prawdziwy.
Chodzę po skałach z worem na śmieci (cudze), jestem przeciwnikiem imprez komercyjnych na ich terenie, a nawet dużych imprez klubowych, potępiam hałas, bezrefleksyjną turystykę, a to co napisałeś, to jakieś brednie.
> Tatry nie są Twoje. Są
> też moje i ja nie widzę powodu dla którego Ty i
> "orędownicy" krucjaty przeciw Jodłoszowi mieliby
> dostać do nich większy dostęp wspinaczkowy.
Kolejna porcja kitu.
> Dopóki nie zaczniesz postrzegać TPNu jako
> sprzymierzenca a siebie jako strażnika a nie
> użytkownika, dopóty ja również będę
> przeciwny jakiejkolwiek ekspansji wspinaczy w
> Tatrach.
Sęk w tym, że jest istotna różnica, między tym jaki powinien być TPN i czym powinien się zajmować, a tym jaki jest i co robi. Popieram jego ideę, ale niektórych pracowników postrzegam jako cynicznych urzędasów.
Pewnie za długo już siedzisz w tej swojej Irlandii i za bardzo przywykłeś do tego, że wszystko działa jak trzeba. W Polsce tak nie jest. Za PRL jeszcze bardziej nie było - a Twoją wypowiedź mógłbym porównać do krytykowania polskich opozycjonistów, że nie współpracują z władzami PRL właśnie (z punktu widzenia jakiegoś odjechanego emigranta może miałoby to sens).
> TPN może mieć inną wizję jak chronić
> wspólne nasze dobro. "Nasza" wizja ochrony Tatr
> może być inna. Punktem wyjścia jednak jest
> uznanie potrzeby chronienia Tatr.
Uznaję jak mało co.
> To oznacza
> potrzebę dialogu we wspólnej sprawie.
Nie za wszelką cenę. Można też dążyć do wymiany władz parku. Nie twierdzę, że akurat teraz, i w ogóle wszystko, co pisałem w tej sprawie do Miłosza dotyczyło potencjalnych, hipotetycznych działań, na które w razie czego powinniśmy być gotowi - a nie jakiegoś planu do wykonania.