Też nie do końca tak. Jeden zawraca spod grani szczytowej i zgłasza sukces. Nagrody, gratulacje, sława. Inny z tego samego miejsca wrócił już przedtem uznając swoją porażkę. Jasne, że wspinamy się dla siebie, radosci itd, ale czy naprawdę tak trudno uznać, że ta droga jest dla mnie za trudna zamiast sięgać po pomoc kolegow czy kija? To już nie te czasy gdy nasze wspinaczkowe "ja" było ograniczone do lokalnego ogródka.
Informowanie o faktycznym wyglądzie przejścia zaczyna się od nas i kreski którą stawiamy pomiędzy przejściem a kolejną mniej lub bardziej zaawansowaną jego próbą.
pozdr
astro