kemo Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W Polsce, na Jurze nie spotkałem się z
> stosowaniem 2, 3 czy którejś tam bezpiecznej
> wpinki. Istotnie lina wpięta w wyższe przeloty
> nadwyrężą styl wspinania i raczej każdy to
> czuje. Trochę inaczej wygląda sprawa w przypadku
> liny wpiętej w pierwszy przelot. Według mnie
> lina wpięta w pierwszy przelot w większości
> dróg jest dla stylu całkowicie obojętna.
> Sytuacja wygląda tak, że wspinacz najczęściej
> wpina sobie ekspres z liną i złazi z powrotem na
> ziemię, często nie mając na sobie ani butów,
> ani uprzęży, od tak po prostu dla rozgrzewki
> bądź "fanu". W kolejnych próbach, z powodu
> banalności sytuacji lina nie zostaje
> wyciągnięta z pierwszego przelotu. W takich
> przypadkach, a jest ich moim zadaniem większość
> dyskusja o stylu jest dzieleniem włosa na czworo
> i w zasadzie dotyczy "problemu" czy po
> rozpoczęciu wspinania można się cofnąć na
> glebę.
Wychodzenie do pierwszego przelotu aby wpiąć linę z ręki a potem zejście na ziemię nie ma nic wspólnego z wpinaniem z kija. Nie chcę dyskutować o tym czy schodzenie na ziemię obniża styl – to temat na osobny wątek. Tutaj piszemy o pierwszej bezpiecznej.
Ja nie mam wątpliwości, że pierwsza wpinka z kija obniży styl. Będzie to TR do pierwszego, ewentualnie drugiego, trzeciego itd. ekspresa i o tym, wg mnie należy informować gdy chwalimy się przejściem. Jeżeli ogłaszamy swoje przejścia publicznie i jakoś je między sobą porównujemy to nie róbmy takich furtek, że w jakiejś sytuacji wpinka z kija nie obniża stylu a w innej obniża. To pole do co najmniej nieporozumień a dla wielu wspinaczy niestety stanowi pole do sankcjonowania ściemy. Swoją opinię postaram się uzasadnić poniżej ...
> W moim odczuciu nadwyrężeniem stylu
> byłoby proszenie innych o przepięcie nam liny
> przez pierwszy przelot gdy jego wysokość i
> umiejscowienie nie wynika ze względów
> bezpieczeństwa i jest tak samo trudne dla
> wszystkich. Dla przykładu poproszenie
> silniejszego kolegi o zrobienie nam pierwszej
> wpinki na Płycie Sasa, Meningitisach, na Winie i
> Śpiew (wszystko Dupa Słonia), gdzie powiedzmy,
> że pierwszy ring jest wysoko, można uznać za
> "pedaliadę".
Każdy ma swój próg możliwości i gdy Ty powiesisz na Meningitisie pierwszego ekspresa z ręki, ktoś inny uzna, że jest niebezpiecznie i powiesi z kija. A jeszcze ktoś powie, że jest tak łatwo, że to nie ma znaczenia w jaki sposób powiesiłeś ten ekspres i przejście nic nie traci na stylu. Tak będzie w każdym przedziale trudności.
Jeżeli zostawiasz furtkę do wieszania pierwszego ekspres z kija np. „bo trudno” albo „bo łatwo” to dlaczego znajdujesz jakieś przykłady gdy będzie to „pedaliadą”? Rozumiem, że określenia tego używasz tylko w stosunku do sytuacji gdy autor przejścia
zataił fakt wieszania z kija (albo przez kolegę) pierwszego ekspresa … ;-)
> Jednak i tutaj nie mówił bym od
> naciąganiu stylu w przypadku osób przymuszonych
> do wspinania czyli: dziewczyn, kochanek i żon.
Ale dziewczyny, kochanki i żony również chwalą się swoimi przejściami … rozumiem „dżentelmeńską” postawę wobec pań ale z drugiej strony mamy równouprawnienie .. czyż nie? ;-)
> Jednak w przypadku niewielkiego procenta dróg i
> to raczej tych trudniejszych, mamy do czynienia z
> pierwszym przelotem umieszczonym w taki sposób,
> że wpięcie w niego możliwe jest jedynie z
> patyka albo co uważam za stylowo równoważne,
> przy pomocy kolegi o słusznym wysięgu i dobrej
> skoczności lub tylko i wyłącznie z patyka.
> Niektórzy powiedzą, że w takim razie droga jest
> źle obita i należy koniecznie asekurację
> poprawić. Jednak moim zdaniem takie zdanie
> głoszą ci którzy mają niewielkie
> doświadczenie w obijaniu dróg albo znają
> problem tylko teoretycznie gdyż wspinają się w
> niższych trudnościach. Sprawa dotyczy
> niewielkiej ilości dróg, które można pokrótce
> scharakteryzować jako buldery na których trudno
> oderwać się od ziemi,z pierwszym miejscem
> możliwym do wpięcia znajdującym się wysoko
> (najczęściej tam gdzie większość z nas
> chciałaby widzieć co najmniej drugiego ringa), a
> sekwencja prowadząca do niego jest serią
> dynamicznych rześkich przechwytów. W takich
> sytuacjach ekiper umieszcza przelot (drugi) w tym
> wysokim, wpinkowym miejscu, a odpowiednio niżej
> daje pierwszy przelot, tak aby wpięcie liny do
> dwójki i poprzedzająca tę czynność sekwencja
> startowa, było względnie bezpieczna. Kryterium
> bezpieczeństwa jest tutaj priorytetem który
> sprawia, że pierwszy przelot nie znajduje się w
> miejscu wpinkowym (bo takiego nie ma). Oczywiście
> w większości takich przypadków w jakiś tam
> sposób da się zrobić pierwszą wpinkę lecz z
> racji jej umiejscowienia, wpięcie liny ze wspinu
> uniemożliwia wykonie sekwencji ruchów na drodze.
> Jako przykłady takich dróg niech będą Pancerne
> Szparagi VI.5/5+ (Wielka Turnia, Dol. Będkowska)
> - tutaj teoretycznie wysoki da radę doskoczyć,
> Chińska Zabawka VI.4 z kompletem trudniejszych
> dróg startujących w tym miejscu czyli Chiński
> Porcelanowy Czajniczek VI.5+/6 i Sny na Baterię
> VI.6 (Zręb, Dol. Brzoskwinki). Ktoś może
> powiedzieć, że w przypadku tych dróg należy
> się wzmocnić do wykonania pierwszej wpinki ze
> wspinu lub dojrzeć do jej zaniechania i
> dożywcowania do drugiej. Powiem tylko tyle, że
> widziałem na nich naprawdę mocnych, dojrzałych
> zawodników i na tyle bystrych by przewidzieć
> intencje autorów owych dróg.
Sprawa sposobu rozmieszczenia przelotów na takich drogach z „problematycznym” startem to trochę osobny temat. Uważam, że jeżeli autor drogi tak ją obił i prowadził w stylu TR do pierwszego przelotu (pierwsza z kija) to powinien o tym jasno poinformować i informacja taka powinna znaleźć się w przewodniku.
Sam przyjąłem zasadę umieszczania przelotów tak aby na takich drogach (trudny, bulderowy start) pierwszy przelot był dostępny z ziemi a kolejne na tyle gęsto aby odpadnięcie w startowych trudnościach nie kończyło się lotem do gleby.
Nie ustosunkuję się do przykładów dróg, które wymieniłeś bo ich nie robiłem (albo za trudne albo nie w moich rejonach ) ale jestem przekonany, że prawie zawsze, przy odpowiednio dociekliwych poszukiwaniach można tak obić drogę aby nie było konieczności wpinania się z kija a jednocześnie było bezpiecznie. Oczywiście często będzie tak, że samo wpinanie będzie trudniejsze od wspinania ale przecież takie sytuacje zdarzają się na różnych drogach wysoko nad ziemią i jakoś przyjmujemy to do wiadomości. Sprawa trudności dróg jest w tym przypadku względna. Ja nie wepnę się na bulderowym starcie VI.4 a ktoś inny na VI.1. Bezpieczeństwo to kwestia obicia tego startu na miarę możliwości wspinaczy z danego zakresu trudności (trudności danej drogi).
Tak więc twierdzę, że w większości przypadków gdy obicie drogi zmusza do pierwszej wpinki z kija, autor drogi nie zadał sobie trudu aby zadbać o to, żeby kije zostały w domu. Być może nie chciał zadbać, bo taką miał koncepcję ale tak jak już napisałem wcześniej, o stylu pierwszego przejścia powinien poinformować.
> Trzecim nieco odmiennym przypadkiem w którym
> zastosowanie bezpiecznej wpinki wydaje się być
> zasadne i moim zdaniem jest również bez
> znaczenia dla stylu, to drogi na których pierwszy
> przelot znajduje się względnie wysoko, a
> poprzedzające go trudności są niewielkie,
> dodatkowo dojście do pierwszego może prowadzić
> kruchym terenem, lub być na przykład w danej
> chwili wilgotne. Przykłady: Kant Finansowy
> VI.3+/4 (Biblioteka, Podlesice), Wiosenny Tryper
> VI.2+ LXX, Dol. Będkowska). W obu przypadkach
> dojście do pierwszego przelotu to około II -
> III, a lito nie jest.
Bez rozpisywania się napiszę tylko tyle, że czy sucho, czy mokro, czy trudno, czy łatwo, krucho czy nie … wspinajmy się jak chcemy – z kijem, bez kija, hacząc, na wędkę … tylko gdy już informujemy o przejściach, informujmy rzetelnie. Gdy nam dzisiaj za mokro to poczekajmy aż wyschnie, gdy nie chcemy czekać i robimy TR do pierwszego przelotu to się do tego przyznajmy. To co dla Ciebie i wielu innych nie ma znaczenia dla stylu, dla ogromnej rzeszy wspinaczy (jestem przekonany, że dla większości) ma znaczenie fundamentalne.
I powtórzę to co już pisałem wielokrotnie. Nikt nikomu nie zabrania wspinać się jak chce, niczego nie narzuca ale informując publicznie o swoich przejściach będziemy, siłą rzeczy porównywani z innymi i będziemy (czy tego chcemy czy nie) brać udział w swoistej rywalizacji, w której powinny panować jednakowe dla wszystkich reguły. O tym, że tak jest (dotyczy rywalizacji) świadczą te gorące dyskusje, które od czasu do czasu prowadzimy.
Być może masowy rozwój wspinaczki spowoduje, że w przyszłości przestaniemy rozróżniać style bo każdy zacznie ich definicję rozumieć inaczej lub każdy będzie tworzył taką definicję na swoje potrzeby. Być może w zalewie wędek i dróg z przelotami co 80 cm, wspinający się "po staremu" stworzą osobną kastę wspinaczy "ekstremalnych" a wszelkie style zostaną przez nich zdefiniowane na nowo. Nie wiadomo jak to będzie. Tak czy inaczej ja już na zawsze zostanę przy starym poczciwym OS i RP bez kijów i wiszących ekspresów czego wszystkim tradycjonalistom również życzę. A gdy już mi pary zabraknie (ale to dopiero po osiemdziesiątce) będę się uczciwie wspinał z kijami i wędkami nazywając to po bożemu poczciwym TR ;-)
Pozdrawiam wszystkich,
ako
EDIT: ... a bo mi się za wcześnie klikło .. ;-)
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-04 01:44 przez ako.