przeczytałem. wydaje mi się jednak, że jest możliwe połączenie obu modeli, w dużej mierze sprawa w mentalności - mieszkałem w vaterlandzie kilka lat i wiem, że to co u nas (i nie tylko!) uznawane jest za normalną relację, w niemczech po prostu nie występuje. oni muszą miec cel spotkania, mierzalny, do czegoś prowadzący, prawdziwy niemiec nie spotka się po nic, dla kontaktu, dla popierdolenia o dupie maryny, nie pójdzie w nocną ulicę nieznanego miasta szukac przygód, nie zrobi niczego co niesie choc odrobinę braku sensu. tym niemniej nie widzę powodu, żeby utrzymując klimat aktualnego punktu spotkań towarzyskich (dla tych co chcą) nie mierzyc w obszar davoskiej mocy organizacyjnej.