vudoo Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> i w tej sytuacji w zasadzie powstaje pytanie dlaczego wszyscy nie sa czlonkami davu i dlaczego ktokolwiek jest
> czlonkiem pza...
Tu przyczyna prosta: 1/. nie każdy uważa za najważniejsze schroniska i ubezpieczenie,
2/. dla niektórych cena > 200 zł/rok jest za wysoka (tu jeszcze dochodzą wysokie koszta przelewów zagranicznych)
PZA daje "podkładkę" na poruszanie się poza szlakiem w Tatrach, mogą też odgrywać rolę względy "towarzyskie".
vudoo Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> to myslenie, wybacz andrzeju, socjalistyczne - bo jesli produkt jest dobry dla przecietnego klienta,
> to ow klient samoczynnie go weryfikuje i napedza, jesli slila sprawcza ma sie przy tym dobrze to nie
> ma tu zadnej sprzecznosci, jesli zas dobro sily sprawczej to jedyne dobro jakie pozostaje, to nie
> mam mowy o powstaniu masowego klinta...
Może na tym poziomie ogólności nie dokładnie się zrozumieliśmy. Ja bym unikał określenia "produkt", co bardziej mi się kojarzy ze sklepem i interesami.
Większość rzeczy, poza pracą zarobkową, człowiek robi nie dla zarobku, tylko dla przyjemności i tak było w XIX wieku i tak jest w XXI wieku. Przecież ja w ub weekend nie wydałem ok. 200 PLZ na paliwo, noclegi i piwo dla jakiegoś interesu tylko dla dziwacznej (dla niektórych moich znajomych) "przyjemności" dymania pod górę. Dla większości członków/potencjalnych członków to jest hobby i oczekują jakiejś pomocy w jego realizacji, ale niekoniecznie korzyści materialnej, nawet w postaci zniżek. Choć oczywiście te zniżki i inne profity to też jest rzecz bardzo mile widziana. Tylko na obecnym etapie, gdy PZA ma wpływy, powiedzmy, 3500 x 10 = 35ooo zł to o takich materialnych zyskach szkoda mówić. Żeby je wypracować to
najpierw trzeba skusić potencjalnych chętnych wykorzystując ich "słabość" do gór... Innego rozwiązania nie ma - takie są realia. DAV i OeAV już o ddawna są "wypasione". PZA ma tylko "tradycję", pustą kasę i garstkę członków.
Wg Artura jest 3500 członków PZA - czyli JEDEN czlowiek w statystycznym 10-cio tysięcznym miasteczku! To strasznie mało. Kiedy chodziłem do liceum bez trudu namówiłem 2 innych kolegów tylko z mojej klasy na kurs skałkowy i tatrzański - a w klasie było zaledwie 20 chłopaków, a nie tysiące. Jeszcze więcej jeździło w Tatry turystycznie, ale bez ambicji robienia kursu, więc wówczas członkami KW zostać nie mogliby.
Poźniej wiele razy spotkałem ludzi działających na pograniczu turystyki i wspinaczki i takich ludzi jest wg mnie calkiem sporo. Natomiast jest dla nich "próżnia organizacyjna". W znanych mi przypadkach albo afiliowali oni swoje mini-klubiki "pod egidą" PTTK, albo np. podpinali się pod struktury przewodnictwa tatrzańskiego. W tym ostatnim zresztą przypadku już dawno temu zaszokował mnie fakt, że nawet kurs skałkowy miało nie więcej jak 10-20% kandydatów (i z tegoc ow wiem wiele się tu nei zmieniło). Co potwierdza moją tezę, że jest wielka dziura w tym spektrum. Pasjonaci z tego zakresu widma nie mają się za bardzo gdzie podziać i zwykle działają zupełnie "na dziko" i indywidualnie.
Także, moim zdaniem, dla większości ludzi sąsiedni wątek "wymagań instruktorskich" jest marginalny. Poza tym chyba zbyt dużą wagę przywiązujecie do formalnych przepisów "VIII+ czy VIII-", a dla typowego kursanta dobry instruktor to taki, co jest sympatyczny, nie chamski, umie i lubi uczyć i jest rozsądny. Górna granica jego możliwości nie jest dla większości kursantów istotna. Można tu zresztą "przedobrzyć" i okaże się, że braknie instruktorów... Taka stuacja wydaje się grozić polskiej sekcji UIAGM, gdzie nawet wśród
członków jakby dobrze poszukać, to okaże się że nie wszyscy spełniają
wymagania i jest problem z kandydatami. Każdy instruktor powinien mieć na tyle zdrowego rozsądku, żeby umieć ocenić swoje i kursantów możliwości i nie pchać się powyżej tychże. To zupełnie wystarczy dla zapewnienia bezpieczeństwa. A trener w każdej dyscyplinie też na ogół ma wręcz znacznie mniejsze możliwości niż dobry zawodnik, a mimo to może być dla zawodnika przydatny.