Panowie,
przeczytajcie to, co napisałem w No Pain-No Gain: o powodach słabosci klubów. Ta diagnoza jest cały czas prawdziwa.
Kluby nie maja koncepcji działania, członkostwo niewiele daje, a słone składki do PZA płacić trzeba, co powoduje, ze w kasie klubowej nie zostaje kasy na nic...
Kluby są małe ale za to liczne, co powoduje, że ledwo jest większość z nich stać na opłacenie lokalu i księgowej.
A działalność kosztuje, zaś działalnośc społeczna ma to do siebie, że wyznacza ja pewna "sinusoida" aktywności - zrywy i stany uśpienia...
Małego klubu nie stać ani na stworzenie sensownego programu wyjazdów i imprez klubowych, ani tym bardziej na jego zrealizowanie. Nie stac na kupowanie ubezpieczeń ani nie stanowi on łakomego kąska dla sponsorów. Istotą małego klubu jest "towarzyskość" - i to w zasadzie wszystko. Tylko duży klub ma szansę NA DłUżSZą METę działać profesjonalnie. Wtedy, kiedy np kogoś zatrudni, i ten ktoś będzie ten klub ciągnął niejako "zawodowo", wspierany jedynie przez społeczników.
Nie możemy porównywać systemu "centralnego" z "klubowym" - pisałem o tym. To dwa różne systemy - u nas póki co nikt tego nie chce. Pozostajemy zatem przy klubach i możemy tylko zastanawiać sie, jakie warunki może - w obecnych realiach - stworzyć centrala PZA dla lepszego funkcjonowania tych klubów.
jakie to możliwości?
1. obniżenie, bądź w ogóle eliminacja składki (inna opcja - niewielka składka sztywna, taka sama dla każdego klubu bez względu na wielkość)
2. redystrybucja dotacji centralnej do klubów w całości - niech kluby same zagospodarowują dotację wedle własnego upodobania (radykalne rozwiązanie, ale nie niemożliwe)
3. podjęcie konkretnych działań w kierunku umasowienia związku: opracowanie jednolitych regulaminów przynależności do klubu PZA, zapewnienie prostego ubezpieczenia OC i NW, ułatwienia w dostępie do TPN, rozbudowa bazy noclegowej w skałach itp.
4. określenie, czy jesteśmy związkiem sportowców wyczynowych, czy związkiem rekreacyjno-turystycznym.
...i to są tylko takie luźne myśli.