mutee Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> komu jest potrzebne dobre ubezpieczenie? temu, kto jedzie za granicę. dużo osób, które są zrzeszone,
> w ogóle za granicę nie jeździ lub ma taki wyjazd w odległej przyszłości więc nie ma sensu kupować
> ubezpieczenia "na zapas".
No właśnie: to dotyczy ludzi regularnie, corocznie przynajmniej raz bywających w Alpach - tego (jeszcze?) u nas nie jest zbyt wiele. Powiedzmy że może z trudem 1ooo (?) dodatkowych członków by się uzbierało. A to jest dalej dużo za mało.
Zresztą część z nich także już należy do PZA.
Jest jeszcze spora grupa ludzi bywających "na ściankach" - to jest w tej chwili chyba modne (nawet w serialach TV to jest w dobrym tonie). Paru takich znam i rozmawiałem z nimi. Ale spora ich część, choć calkiem sprawna, to górami się zupełnie nie interesuje, choć dla mnie to trochę dziwne. Traktują to jako rodzaj gimnastyki - godzinka zabawy na sali i do domu.
Moim zdaniem jedyna duża grupa to są tacy bardziej zaawansowani turyści tatrzańscy. Jest ich stosunkowo dużo i spotkałem zadziwiająco wielu pasjonatów. Ale oni mają przekonanie, wynikające z historii ostatnich kilkudziesięciu lat, że PZA jest dla nich zamknięte. I to był moim zdaniem główny błąd starej gwardii PZA - za bardzo się przystosowali do Matki Komuny i pomysł zmiany nawet im do głowy nie przychodził. Zresztą w pewnym sensie do dziś faktycznie kluby są zamknięte, choć może nie wszystkie i nie w tym samym stopniu.
Konkretny przykład zamknięcia: Nie pamiętam dokładnie który to był rok, ale już lata 90-te. Po przerwie w płaceniu składek (blisko 10 lat) wybrałem się do KW Kraków, chcąc się "reaktywować". Miałem nawet KT ze sobą. Pomijam drobiazg, że ze trzy razy chodziłem na zebrania, bo ciągle kogoś "od składek" nie było i nie było wiadomo kiedy będzie. W końcu jak się pojawił to zaproponował mi taki deal, że zapłacę składkę wstecz za 10 lat + za rok bieżący. A jeśli nie, to muszę "robić kurs od nowa". Razem to było (wsteczne składki) blisko mojej miesięcznej pensji - dla mnie kupa szmalu. Lepiej się opłaciło trzymać te pieniądze w banku jako "rezerwę na filanca". No, więc podziękowałem i poszedłem do domu.
Trudno się w tej sytuacji dziwić, że ludzie się nie pchają drzwiami i oknami, Dodam, że w Krakowie są 3 kluby "powierzchniowe" i do tego 2 "sportowe" (więc razem 5 klubów + jeszcze jaskiniowe). A pewnie na "walnych zebraniach" uczestnicy w każdym się mieszczą na jednej kanapie.
Nie można o to wszystko obwiniać "centrali", która NB jest demokratyczną reprezentacją. To jest nastawienie albo większości członków (? - badań nie robiłem, a wystarczyłaby prosta ankieta), albo przynajmniej większości zarządów klubów.