Icefall Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Andrzeju, część działań na obozach KWW to właśnie
> szkolenia koleżeńskie. Sam się podczas takiego
> szkolenia bardzo wiele nauczyłem. Zajęcia obozowe
> nie zwalniają jednak nikogo z odpowiedzialności za
> wykorzystanie zdobytej tam wiedzy - dlatego
> powinno się przechodzić i wcześniej i później
> regularne kursy. Nie wiem czemu przyczepiłeś się
> do KWW - zobacz sobie stronę Klubu i forum KWW -
Napisałem o KWW tylko i wyłącznie dlatego, że z usta samego Prezesa usłyszałem, że uczestnikami feralnych wypraw byli członkoiwe jego klubu. Nie oceniam działań klubu, bo go nie znam. Natomiast dziwi mnie, że jego członkowie wybierają "firmy krzaki" zamiast towarzystwo swoich kolegów i liczne cenne wyjazdy klubowe. Tylko tyle. Oczywiście, że klub nie ponosi odpowiedzialności za prywatne działania członków - to jest poza dyskusją. Ale prawdopodobnie klub ma jakąś swoją cząstkę odpowiedzalności za poziom wyszkolenia swoich członków (?), przynajmniej moim zdaniem. Szczególnie klub którego działalność stwarza jednak pewne ryzyko wypadku większe niż np. jazda rowerem po parku.
Ja myślę, że problem marnego wyszkolenia "górskiego" ludzi, począwszy od "futerkowców" wybierających się "z komórką w Tatry zimą" po bardziej ambitnych wyjeżdżających w Alpy i inne góry istnieje i jakby rośnie.
Ostatnio w mediach prezentowane próby poprawy sytuacji przez różne grona ekspertów wydają mi się zupełnie nietrafione. One się sprowadzają zasadniczo do działań formalno-represyjnych - a może zamykać Tatry na zimę, a może jakieś legitymacje wprowadzić, a niech policja sprawdza trzeźwość narciarzy "balonikiem", zamieńmy na Orlej Perci łańcuchy na stalowe liny, zamknijmy do więzienia paru gości, wprowadźmy trochę zakazów i licencji etc.
Co do tej firmy to obawiam się że większość jej krytyków, łącznie z ekspertami TVN, jednak nie bardzo wie co ta firma gwarantowała. W całym tym programie ja nie znalazłem nie tylko "dodowu" ale nawet jasnej wypowiedzi krytyków, żeby ta firma miała obiecywać "opiekę przewodnickę", czy jakiekolwiek gwarancje bezpieczeństwa! Zresztą i prokuratura o ile wiem nie doszukała się tu znamion przestępstwa. A jeśli to prawda, że Piotr B nie gwarantował opieki przewodnickiej, to wg mnie nie ma o czym w ogóle gadać i cały program był "chybiony" - poza tym, że epatował widzów śmiercią, zdjęciami z pogrzebu młodych ludzi itp.
Dziwne też, że nikogo z moich błyskotliwych interlokutorów nie zastanawia kompletny brak udziału w programie jakichkolwiek osób faktycznie upoważnionych do prowadzenia takich wypraw, tzn. przewodników UIAGM, ani też instruktorów TOPR. Jeśliby nie chcieli wystąpić nasi, to przecież można było poprosić o opinie np. przewodników z Zermatt. Zamiast tego wypowiadały się osoby, które same prowadzą komercyjne firmy organizujące "wyjazdy partnerskie", gdzie również dochodziło do wypadków, w tym śmiertelnych, co swego czasu budziło spore kontrowersje i krytyczne artykuły m.in. na łamach organu PZA, "Taternika".
Poza tym prezes Paszczak kilka razy powtórzył
na owym cenzurowanym czacie bardzo kontrowersyjna (i wg mnie niebezpieczną opinię), że jego zdaniem obok przewodników UIAGM komercyjne wyprawy w Alpy dla futerkowców moga prowadzić instruktorzy PZA, a także -- tu uwaga!! -- "doświadczeni alpiniści". Mam wrażenie, że za takowych od ręki uzna się, lekko licząc, połowa wspinających się...