Panie Paszczu
bawienie się w rozróżnienia: w jakim stopniu coś jest:
-pół-komercją,
-ćwierć-komercją,
-całą-komercją
Roztrząsanie: która komercja jest >cacy< z definicji, a która >be< z definicji to ucieczka od tematu zasadniczego, od bezpieczeństwa. Zostawmy to prokuratorom i urzędowi skarbowemu, bo tacy do tego urzędowo są powołani i do takich zdaje się PZA i Pan osobiście się zwróciliście. Góry niosą ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia (tu się zgadzamy) i w związku z tym dekalog jakiego mnie uczono ma 2 zasadnicze przykazania
(mam nadzieję że tu też się zgadzamy)
1/ własnym życiem dysponuj do woli; bo na tym zasadza się wolność, ktorej szukasz w górach
2/ cudzego życia nie narażaj bardziej, niż to jest konieczne; bo na tym zasadza się odpowiedzialność, której uczą góry
(ale czy tu się jeszcze zgadzamy?):
Wkurzają mnie przykłady narażania cudzego zycia
>BARDZIEJ NIZ TO JEST W DANEJ SYTUACJI KONIECZNE<
bo łamią podstawą normę moralną nierozerwalnie związaną z moim smakowaniem gór.
Wkurzają, niezależnie czy łamiący to np. Balcerzak czy Kukuczka, czy ludzik z odznaką IVBV. A może wkurzają tym bardziej, gdy ktoś wchodząc w zależność przewodnik-klient, która normę moralną wzmacnia i SANKCJONUJE odpowiedzialnością karno-prawną, odwala popelinę, jakiej wstydziłby się każdy rozsądsnie myślacy amator górskiej przygody.
Wkurza, gdy nie śmiemy zwrócić uwagę na popelinę w wydaniu gwiazdy (być może np.śmiertelny wypadek z Aconcaguy, piszę >być morze< bo nie wiem, gdyż media i środowisko milczy)
ale mam nadzieję że Pan wie i powie, w materiale TVN-u przedstawiono bowiem Pana jako człowieka w PZA odpowiedzialnego za analizę wypadków
Wkurza, gdy jedne tragedie, są na rekę naszym interesom >by przyłożyć temu lub owemu<
a inne nie są, bo burzą z góry założoną tezę
Gory ponoć poszerzają horyzonty, Pan zaś zdaje się broni świata niezwykle biało-czarnego
(mam nadzieję że się mylę)