Zdrowy rozsadek podpowiada, że np.:
- robienie nowej drogi na Mnichu od dołu jest ,jakby to powiedział Rico, zbędną, fanfaronadą;
- robienie nowej sportowej drogi na Galerii od góry jest jakieś nieładne;
- pre-protection na jakiejś Rysie z Mięgusza, co się trochę wali a troche rusza
nie jest w ogóle w planach żadnego boltomaniaka , a i nie będzie.
Nowe Verdun. Adwersarze okopali się w swoim rozumieniu wspinania, jedni anarchizują i na wizję urzędnika sprawdzajacego zgodność drogi z normą ISO9002 purpurowa mgła przesłania im oczy, inni rozczulaja się na widok limbki na trawniku, albo hacorka przekutego jeszcze dla dziadka przez kowala z zepsutego siewnika. Taki haczyk spuchnięty od rdzy w mokrej rysie budzi przecież jeszcze wieksze zaufanie.
Tymczasem kochana limbka odstrzeli kiedyś wiele ton granitu, hacorek strzeli przy niespodzianym omsknięciu, komuś tam wybije dzwon, może nie nam. Gmina nie weżmie odpowiedzialności, a kto ją wezmie? Komisja? Unia?
Co robić poza tym z hakiem wbitym w rysę tak, że nie sposób nie oprzeć na nim reki czy nogi.
Wariant R obity (kotwami ew. porzadnymi hakami) rzadziej niż jest, z usunietymi pętlami, byłby chyba najpiekniejszą drogą skałkową w Polsce.
Może warto w tym przypadku zrezygnowac z idei skansenu ścislego.
Mozna przecież taki konkret omówić bez tupania. A Wajcha, Baryła ?
Nikt nie wpadnie na pomysł obicia Kosińskiego czy Hobrzańskiego, to pewne. A jak wpadnie i zgłosi to na forum, to szybko odpuści.
Jerry, nice ice.