Szanowny Tomku!
1.Rzeczywiście byłem przeciwnikiem ziesienia kart taternika. Wraz z nią utracilismy (prawdopodobnie bezpowrotnie) przywileje tatrzańskie i mozliwośc ich prawnej obrony. Uważam to za najgłupszy krok polskiego ruchu taternickiego, nawet brylantowe jajo to za mało na jego ocenę...
2. Tak, Rąbaniska pociagną jakiś czas i znikną z map Tatr. I nie ma to NIC wspólnego z rozmowami TPN-PZA. No, może ma-tyle, że gdyby nie te rozmowy, Rabanisk nie byłoby już w 2005 roku, a tak może przetrwaja do 2008.
A o jakim nieporozumieniu z szałasami czy laboratorium piszesz czerpiąc wiedzę z innych kanałów? Jeśli "inne kanały" wprowadzają Cie w błąd, miej pretensje do nich.
Jakie bys chciał "konkrety" w sprawie Szałasisk? Pisemne zapewnienie że dotrwają do 2056 roku czy akt własności wręczony przez ministra sekretarzowi generalnemu PZA? Przepraszam za sarkazm, nie powinny mną kierować emocje...
3. Weź pod uwagę iż zarząd PZA ma umocowanie do działania tylko w imieniu członków PZA, a poprzez delegację międzynarodową także członków klubów zrzeszonych w UIAA, a nie wszystkich ludzi związanych z górami.
Dlatego tak ważne jest utrwalenie statusu reprezentanta WIĘKSZOSCI wspinaczy.
Argument o spuściźnie stuletniej histori i "głosach" dlaczego decydenci mają rozmawiać z PZA, to wątki żywcem wyjęte z moich wypowiedzi ostrzegających przed zniesieniem kart taternika (polecam historie dyskusji na tym forum). Co mam napisać? Jasne że tak, ale co, zarząd ma sie obrazić na swoich kilka tysięcy członków i powiedzieć - to teraz załatwiajcie sobie sami - indywidualnie-wszystkie sprawy?
Najprościej w tej sytuacji byłoby rozwiązać PZA. Ale jestem pewien ze po jakimś czasie wspinacze próbowali by się zorganizować w nowym związku, tylko że niestety juz nigdy nie odzyskałby on tego co jeszce nam zostało po stratach związanych ze zniesieniem kart taternika.
Z pomysłu licencji wycofał sie PARK, wiec nie odwracaj kota ogonem !!! Zarząd juz nawet opracował projekt legitymacji ułatwiającej pracownikom TPN kontrole licencji.
4. Najdalej idące swobody wspinaczkowe miałem za czasów dyrektora Leona Niedzielskiego, zwanego "Pierwszym Łowczym Rzeczypospolitej" Mogłem sie wspinać legalnie na Raptawickim Murze, Kazalnicy Mietusiej, w cyrku Małej Łąki (Wielka Turnia, Mnichy Małołąckie), Miedzianym, Liptowskich Murach itd, i to latem i zimą. Potem było już tylko gorzej.. Uważasz że to wina kolejnych zespołow negocjacyjnych?. Patrzyłem też na prace wszystkich dotychczasowych zarządów PZA, i co? Jest coraz gorzej, prawda?
Wywiady z Pawłem Skawińskim czytam, czasami z nim rozmawiam (jestem dość częstym gościem w TPN). I mimo że obecny dyrektor, jako jedyny z dotychczasowych, ma rodowód taternicki i narciarski, może poruszać sie tylko w okreslonych przez akty prawne i jednostki nadrzędne ramach. To nie jest tak, że Paweł z sympatii do nas może otworzyć nagle cały obszar TPN, a Byrcyn z antypatii mógł je zamknąć (cholera, nawet nie chce myślec co by było, gdyby karta taternika została zniesiona za czasów Byrcyna - wtedy rzeczywiście by MÓGŁ...)
5. Nie wspominałem o "ważnej roli Bogusia w działaniach Komisji Tatrzańskiej". Ale ok, taka jest. To nie Komisja Tatrzańska decyduje o zmianach funkcjonowania Betelemki, a demokratycznie cały Zarząd PZA.
Do grudnia 2005 nie było OFICJALNYCH skarg na funkcjonowanie Betlejemki, ale w grudniu były...
Piszesz o nieeleganckim załatwieniu sprawy- co było nieeleganckie? Kierownik COS Betlejemka jest etatowym pracownikiem Polskiego Związku Alpinizmu - pewne sprawy reguluje Kodeks Pracy. Jak według Ciebie, jesli nie pisemnie PRACODAWCA miał zawiadomić PRACOWNIKA o projekcie zmiany dotyczącym jego stanowiska pracy? Czy miał czekać z tym w tajemnicy do ostatniego dnia, czy może przeprowadzić referendum- ale wsród kogo? Teraz pracownik ma czas na ewentualne decyzje ,i, jesli zechce, może sie przygotować do konkursu
Ja jedyną "nieeleganckośc" widzę w zbyt szybkim i nieautoryzowanym, suchym, niepopartym argumentacją i motywami, protokole z zebrania zarządu, który to protokól spowodowął zamieszanie w głowach i utrwalił status "pokrzywdzonego Bobasa" co miało dalsze nastepstwa - listy, protesty itp.
Swoja drogą, wyobraź sobie że więcej jest głosów typu -"nareszcie" niz tych protestujących...
Na koniec - pytanie "co udało się załatwić" uważam za złe ze wzgledu na słowo "udało". To mi sie kojarzy jakby z loterią czy grą, czyli "mało włożyłeś, może uda się dużo uzyskać". Prawda jest nieco inna - byc może niezaleznie od wkładu pracy, owoców może nie byc żadnych, lub bardzo mizerne. Z próznego i Salomon nie naleje.
Pozdrawiam noworocznie - Włodek "Jacooś" Porębski.