Niedawno napisałem, że kucie to współczesny problem - [
wspinanie.pl].
Niektórych to kucie zdziwiło, niektórych zbulwersowało, niektórzy wzruszyli ramionami, jeszcze inni zdenerwowali się, że generowany jest kolejny konflikt środowiskowy.
Konflikt na dodatek realizowany w postaci ataku "ad personam" na Jacka Trzemżalskiego.
Gwoli wyjaśnienia.
Nie da się napisać w otwarty sposób o kuciu bez odniesienia do konkretnej osoby - w tym wypadku Jacka Trzemżalskiego, głównego (współczesnego) obrońcy tej idei i ekipera, któremu zdarza się użyć dłuta do spreparowania nowej drogi. Ci co pamiętają przełom lat 80. i 90. powinni przyznać mi rację - problem kucia zawsze był "personalny".
Na swoje "nieszczęście" Jacek w ostatnim czasie sam przyznał, że preparuje drogi. Dzięki temu plotki i inne "tajemnice poliszynela" nabrały realności, podpartej autorską "ekspertyzą".
Jeśli kują również inni to kucie innych ekiperów jest tak samo wg mnie naganne!
Naprawdę nie ma potrzeby wiązania współczesnego kucia z drogami historycznymi. Sprowadzanie sprawy do absurdu jakim byłoby zaklejenie drogi-symbolu "Chomeiniego", świadczą bardziej o słabości argumentów niż o pokazaniu hipokryzji adwersarzy.
Aby sprawa kucia nie była kolejnym biciem piany przychylam się zaproponowanej przez Włodka Porębskiego idei "grubej krechy" - od "jutra" nie ma kucia w naszych skałach. Czy to kompromis czy podstawa do kolejnego konfliktu?
Sprocket