wsmysza Napisał(a):
> Ciekawa koncepcja. A jaki masz pomysł na
> postawienie granicy?
Owszem. Myślę, że Ty również. Jestem pewien, że nawet Jacek ma pomysł, zgodny z własnym wyczuciem smaku i sensu - nie widzę potrzeby, by coś tu definiować tak ściśle, jak się np. definiuje styl OS. Póki co znakomita większość ludzi wspinających się po drogach JT nie widzi problemu, nie zastanawia się, czy któreś chwyty zostały wykute. Najlepiej, gdy ślady tego procederu nie są widoczne na pierwszy rzut oka - wtedy zadowolone są nawet pięknoduchy, dopóki się im nie powie, że to lub tamto zostało podrasowane.
Nieostrość granic szczególnie dobrze widać, gdy przygotowanie drogi wymaga gruntownego oczyszczenia skały i odwalenia kruszyzny. Dotyczy to w szczególności dróg łatwych, bo wygrzebywana spod ziemi rzeźba jest mocno zerodowana. Mniemam, że nie ma dużej przesady w stwierdzeniu, że jak się uderzy, takie powstają chwyty i stopnie. Może zatem zostawmy kwestie granic i ścisłych definicji ludziom, którzy się taką robotą parają. Ja póki co dróg nie obijam, nowości otwieram co najwyżej przypadkiem, nie jestem zatem właściwą osobą, by komukolwiek wyznaczać w tej materii jakieś granice.
A propos skali kucia na weście - we Francji i Hiszpanii widziałem nienaturalne fragmenty rzeźby nawet na prostych drogach. Choćby w takim Orpierre - mimo, że rejon jest relatywnie nowy (nie ma jakiejś długiej historii, znakomita większość dróg powstała w krótkim przedziale czasu gdy gmina postawiła na rozwój wspinania), jest tam wiele wykutych lub mocno poprawionych chwytów nawet na drogach za VI. Na tamtejszej skale ślady kucia nie są jednak tak jaskrawo widoczne, jak na naszej - u nas, szczególnie na jurze północnej, płytka pokrywająca skałę z wierzchu wyraźnie różni się od tego, co siedzi w środku, i co można wydłubać np. dłutem.