Re: nic na siłe

"Owszem [przyjemności ze wspinania] nie miałem. Co najwyzej miewałem [...] Gdybym mial tylko przyjemnosć -niewiele zrealizowałbym....Moja motywacją bylo- być najlepszym!....Przynajmniej na jakims tam podworku.Ale co tam!....Uwazam ze moje wspinanie okazalo się porażką-nie bylem najlepszy na świecie.A innej-tak naprawdę motywacji wspinania-nie ma! [...]"

Kiedy czytam to co napisałeś, przypominają mi się słowa Jima Donini'ego, który powiedział, że największym/najlepszym wspinaczem jest ten kto ma z tego najwięcej radości/przyjemności.
W tym świetle Twoja porażka jako wspinacza staje się jeszcze większa...
Co więcej, wydaje się, że rozumując w ten sposób można powiedzieć, że lepszymi od Ciebie wspinaczami są np. osoby wspinające się na poziomie VI, które nie myśląc o "Cyfrze" cieszą się ruchem w pionie...
Nie wiesz co tracisz jeśli swoją działalność wspinaczkową ograniczasz tylko do numerków.

Domyślam się, że ludzi dla których wspinanie nie jest walką, drogą przez mękę treningu, w celu osiągnięcia kolejnego numerka i którzy na dodatek cieszą się wspinaniem, masz w głębokim poważaniu...

Co do stylu przejścia drogi; chcesz czy nie, większość z najlepszych wspinaczy na świecie (pod względem pokonywanej "cyfry") preferuje drogi "naturalne".

W jednym z postów, napisałeś że po raz n-ty zostałeś "zaatakowany" w związku ze sposobem w jaki dokonywałeś niektórych pierwszych przejść. Rozpoczęta przeze mnie dyskusja dotyczyła wypowiedzi Pawła Wojtasa i nie miała za wiele wspólnego z Tobą. Sam się przyłączyłeś i nie byłeś bynajmniej pierwszym, który skomentował moje stwierdzenie. Wszyscy znają Twoje zdanie, więc wypowiadając się (po raz n-ty) na ten temat, sam sprowokowałeś krytykę, bo chyba nie jest tajemnicą, że głosząc swoje tezy, nie jesteś raczej w większości.

Wykaż się telerancją. Kończąc naszą wcześniejszą wymianę zdań, napisałem, że choć zaczynam, rozumieć Twój punkt widzenia, nie zgadzam się z nim. Ty natomiast starasz się przy pomocy swoich filozoficznych wywodów udowodnić wszystkim, którzy się z Tobą nie zgadzają, że nie mają racji.

Nie twierdzę, że Cyfra nie może być wystarczającą motywacją do wspinania, ale Twoje stwierdzenie, że jest JEDYNĄ słuszną zakrawa na lekką ironię...

To tyle na razie.
Z ciekawością wyczekuję Twojej ciętej riposty, w której dowiem się że jestem "pięknoduchem", nie znam się na wspinaniu (czyżbyś miał monopol na tą wiedzę...?) i jeśli (nie daj Bóg) jestem z Poznania, to lepiej żebym siedział na dupie, bo jak wstanę do dostanę w nią kopa.

Pozdrawiam
(całkiem serio ;)