Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Czy etsetyka nie
> > możebyć uzasadnieniem całej tej zabawy
> jakajest
> > wspinanie?
> Może być.Dla Ciebie.Zwlaszcza gdy wspinanie
> postrzegasz jako zabawę.Tmczasem to-dla mnie byla
> -bitwa -aby łoić coraz trudniej.Ergo-być
> zdolnym wykonywać coraz trudniejsze ruchy....
Świetnie. Tyle że to TY wmawiasz wszystkim że sa pięknoduchami a ty dysponujesz OBIEKTYWNYM wyznacznikiem czym jest dobre wspinanie ( że niby jest to coraz trudniejsze wspinanie). To jest tylko pewne zdanie, jak każde inne: nie wszyscy we wspinaniu szukają WYŁĄCZNIE trudności, choć trudności są na ogół ważne. Ale nie sa i nigdy nie będą ani jedyną motywacja do wspinu dla wszystkich ani jedynym wyznacznikiem postępu.Są zaledwie elementem wspinania który w zwulgaryzowanej formie nadaje się do produkowania newsów: temu przecież służy całe to gadanie o 9b+, E12 i V14: skoro Petzl kupuje koszulkę pani Puccio to musi jakoś sobie zwrócić cenę trykotu prawda? Służy temu zdjęcie z podpisem "V345 HS XGT B+ zrobione przez kobietę!!!!". Jesteś jednym z zabawnych przypadków który publicznie deklaruje, że mu zleży wyłącznie na tym numerku. Wszyscy jesteśmy dziwakami, więc takie zboczenie można zaakceptować: czemu nie. Dlaczego jednak ma to być coś aż tak ważnego żeby w tym widzieć obiektywne kryterium rozwoju wspinaczki?
Kolejny cytat z klasyka:
"16. Do you believe that yoga and meditation exercises help a lot to increase the level of climbing?
What I found was that meditation increased my enjoyment of climbing no matter what the level. Why does everything have to relate to reaching a higher number?"
[
www.climbing.lu]
> Oczywsicie dyskutujemy tu o przeszlosci-dziś
> rekreacyjny walor wspinania jest w zasadzie
> jedynym mi dostepnym.I tylko tyle estetyki w moim
> wykonaniu-rekreacja siłą rzeczy polega na
> "robieniu czegoś co sprawia przyjemnosć"-a to
> jest niewatpliwie kryterium estetyczne.
Skoro w dawniejszych czasach, na zasadzie zaprzeczenia powyższego, robiłeś rzeczy z innej motywacji niż "sprawiania sobie przyjemności", to aż boje się spytać o Twoją rzeczywistą motywację jaka miałeś wówczas do wspinania;-) bo rozumiem, ze przyjemności z wspinana nie miałeś;-)
> >Odnosząc rzecz wprost do Ciebie (
> co
> > nie jest moim celem): kim ty jesteś żeby
> > dyktować mi po czym mam wejść do góry?
> Niczego Ci nie dyktuję.Jest bez liku dróg ktore
> stanowią "rozwiązanie rebusu natury" ...Idz
> sobie pod nie-i je łój-a od moich się
> odpierdol!....
Ależ tak robię, tak robię. Dokładnie. Sęk w tym, że lansujesz na forum, i nie tylko, jakieś cieniutkie tezy o obiektywnym charakterze postępu jaki miałoby Twoje podejście wywołać. A to przecież jest publicznie rzucona myśl, z która mam prawo dyskutować.
> Prosżę bardzo."Zazrak" w Adrspachu-wtedy IXa "w
> rajbungu".Załapalem się (1987) na przejscie
> mieszczace się w pierwszej 10.
> Ponadto wspinania "na czuja" jest pod
> dostatkiem-chocby na Mnichu-wez sobie pójdz na
> "Aleję Potępienia"
Przecież oczywiste że dla wspinacza o Twojej klasie i doświadczeniu takie wspinaczki są dostępne, i jasne że je robiłeś ( wybacz, ale nie interesuję się wnikliwiej Twoją biografią). Niemniej Nie złapałeś o co chodzi: kując drogi zawsze postępowałeś schematycznie. Palczaste, przewieszone, zwymiarowane pod Ciebie. Prawda? ( tu strzelam bo nie mam pojęcia czy tak było, ale wydaje mi się, że tak. Jesli tak: wnioski sa oczywiste, jeśli nie, chwała ci że nie wpadłeś w pułapkę...) Może dla Twojego idealnego VI.5 wystarczyło znaleźć coś co byłoby dla Ciebie trudniejsze? To takie dywagacje.
> > Odwrotnie: popatrz: ostatnie anonsowane
> przejście
> > McLeoda: E9 6c, w każdym miejscu jak pisze
> mógł
> > zrobić nohanda: a drogą był zachwycony. TO
> JEST
> > COŚ!
> Ale czy ja to kwestionuję? Czego Ty ode mnie
> chcesz?-mam doswiadczac tych samych przyjemnosci
> co Mc Leod?
Nie: ale uznaj że trudności techniczne nie są jedynym wyznacznikiem postępu we wspinaniu, ani nie sa jedyną motywacją jaka przyświeca ludziom się nim parającym. I uszanuj to, tak jak ja staram się szanować Twoje zdanie na temat cyfry ( choć na temat kucia nie mogę).
> Wreszcie-poza notatka prasową-ani znam tego
> czlowieka ani kulisów jego przejść.To naprawdę
> niewiele-aby wyrazić opinię.
[
davemacleod.blogspot.com]
[
davemacleod.blogspot.com]
> I nie chodzi o trada: chodzi o postawę -
> > gość się zachwyca droga na której mógł
> > robić NHR w każdym miejscu! Chciałbym umieć
> > tak się bawić wspinaniem!
> Pytam-i co z tego.Jak to się ma do meritum?
> Zachwyty nie wnoszą postępu we wspinanie.Wnosi
> je trudność.
To nieprawda. Trudność przeliczona na cyfrę jest zaledwie elementem marketingowym wzmacnianym przez firmy zarabiające na sponsorowaniu wspinaczy. Są tym co rozumie czytelnik gazet. Jeśli przez trudność rozumiesz trudność subiektywną danego wspinu dla danego wspinacza: wtedy zgoda. Ale to przecież nie ma NIC wspólnego z cyfra...
.
> > To nie jest kwestia estetyki ( choc ta mi
> > wystarcz). To jest kwestia arbitralności:
> wyzwań
> > w moim wspinaniu NIGDY NIE BĘDZIE dostarczał
> > jakiś inny łojant, wskazując mi co i jak i
> > gdzie mam chwytać np. kując chwyty pod swije
> > osiągi ( albo wmuszając patenty).
> A kto Ci tych wyzwan bedzie dostarczal?...Jak nie
> przykład innych?... Co to Mc Leod nie liczy się
> juz dwie linijki dalej?....Urodzileś się z
> jakimś "wgranym programem"?...Ktory w oderwaniu
> od procesu socjalizacji skierował Ciebie na ów
> panel spod ktorego wyglaszasz na tymze forum-tak
> górnolotne tresci?....
Przykład dostarcza inspiracji. Nigdy nie dostarcza KRYTERIÓW postępu. Wspinanie to zajęcie w którym o wielu rzeczach decyduje wyłącznie ja sam. Jest manifestacją mojej wolności. Górnolotnie: przyrodzonej mi której nikt zabrać nie może. Jeśli ktoś się wspina dla rywalizacji z innymi: jego wybór. Jeśli dla cyfry: też jego. jeśli dla estetyki: tez. Wszystkie te wybory są RÓWNOWAŻNE. Słowo równoważne znaczy, że nie da się określić który z nich prowadzi do postępu ( nastawienie na cyfrę prowadzi zaledwie do postępu w generowaniu cyfry). Czym miałby być ten postęp? Chcesz powiedzieć że pokazałeś komuś że coś co wydawało się niemożliwe jest możliwe? Jak? Za pomocą dłuta? Pokazałeś zaledwie że to co było niemożliwe dla Ciebie pozostało dla Ciebie nieosiągalne żadnymi innymi metodami. I przecież nie z braku potencjału: jak zwykle takie rzeczy dzieją się z braku w głowie.
> > ** "P->What differs in your opinion the
> climbing
> > of today from the climbing when you discovered
> the
> > sport?!
> >
> > O->The level of naiveté. When too much is
> known
> > about an activity and the standards are very
> high,
> > it seems more like work than play. There was a
> > different sense of adventure back then, more
> like
> > a pilot flying by the seat of his pants in the
> > 1920s when compared to modern flight training.
> > Jets are neat, but think of the time the old
> > barnstormers had! "
> > Kto to powiedział?;-)
Dla zainteresowanych John Gill, link do wywiadu powyżej.
Am I hard enough
Am I rough enough
Am I rich enough
I'm not too blind to see