Paszczu nie proponuje tworzenia niczego na siłę. Po prostu jest faktem, że na tę chwilę PZA ma pewną renomę. Cokolwiek by na PZA nie powiedzieć, jest dość znane wśród osób, które w taki czy inny sposób są związane czy zainteresowane czy to górami, czy rekreacją "alpinistyczną".
Bardzo prosto to stwierdzić, wystarczy prześledzić strony firm team-buildingowych. W ich ofertach fakt, iż współpracują z instruktorami PZA jest zawsze bardzo podkreślany.
Na ile ta remona ma się do realiów, zostało już tu powiedziane. Bywa bardzo rozmaicie. Propozyjca Paszcza zmierza do tego, by marka, jaką PZA ma częściowo prawem kaduka przekuła się realia.
Przyznam, że w Twojej argumentacji kompletnie nie kumam pewnej rzeczy: czemu niby propozycja Paszcza miałaby zaowocować zanikiem szkoleń społecznych? Jest raczej tak, że właśnie w rynkowym systemie, kiedy instruktor będzie w stanie sensownie zarabiać i będzie tu realna konkurencja, będzie go stać na to, by poświęcić np. tydzień swojego czasu na klubowym obozie.
To właśnie Twój post jest stawianiem wszystkiego na głowie. Nie podajesz żadnych argumentów. Piszesz np. o żerowaniu na marce. Przecież jeśli instruktorzy byliby dobrzy, wręcz świetni, znani etc. to Związek tylko na tym zyskuje. Na czym niby miałoby tu polegać żerowanie??? Na czym polega strata związku, który ma renomowanych instruktorów? Możesz to wyłuszczyć?
A wracając jeszcze do szkoleń społecznych, to o ile wiem, KWW prowadzi takie szkolenia. Nie jestem pewien, czy są dla kursantów "bezpłatne", czy po prostu tanie, ale są. Mam na myśli nie tyle regularne kursy, co po prostu wspinaczki pod okiem doświadczonych kolegów.
Moim zdaniem kwestia szkoleń klubowych powinna po prostu leżeć w gestii klubów. Zupełnie nie rozumiem, co do tego ma mieć PZA?
Reasumując, podstawowy błąd, który popełniasz jest taki, że masz złe przesłanki. Po pierwsze Paszcz nie proponuje stworzyć z PZA korporacji instruktorskiej, a jedynie daje propozycję stworzenia mocnej kadry instruktorów. Przecież poza tym przez PZA stoi wiele innych wyzwań, które opisał Jacooś. Po drugie nie robi tego na siłę, bo PZA już jest kojarzone z instruktorami, o czym pisałem powyżej.
Swoją drogą, ciekawi mnie przeciwstawianie pracy społecznej systemowi rynkowemu. To takie socjalizm versus kapitalizm, czyż nie? No bo za co niby mają szkolić ci społeczni instktorzy? Jak Ty to sobie wyobrażasz? Za komuny były roboty i świat wspinaczki wyglądał diametralnie inaczej. Jak niby zamierzasz oprzeć dziś szkolenie o pracę społeczną? Napisz więcej, bo póki co, dla mnie to brzmi jak bajka o żelaznym wilku!
hej