> A na serio to faktycznie pomysł jest przedni, choć
> może jeszcze warto zastanowić się czy nie zabawić
> się w coś jak harcerze
twoja propozycja z punktami pewnie idzie za daleko, ale rzeczywiście ludzie potrzebują "sprawności". czyli stopni.
dokładnie tak wygląda zdobywanie stopnia federacyjnego w FR-ES-IT.
pierwszym stopniem federacyjnym jest na ogół 'animateur d'escalade' - odpowiednik starego 'samodzielnego'
drugi stopień to 'iniciateur d'escalade' - to taki dawny zwyczajny w naszym systemie.
trzeci stopień to 'moniteur d'escalade' - czyli odpowiednik instruktora.
czwarty stopień to 'instructeur d'escalade' - czyli taki starszy instruktor
tutaj są rozpisane wszystkie staże:
[
www.ffme.fr]
stopnie są oddzielne dla każdej 'dyscypliny':
[
www.ffme.fr]
żaden z tych stopni nie ma nic wspólnego z uprawnieniami państwowymi.
żeby zdobyć kolejny stopień, trzeba ukończyć ileś tam kursów specjalistycznych - np na monitora alpinizmu trzeba mieć ukończony kurs inicjatora + 5 z 7 wybranych, takich jak 'wspinaczka sztucznych ułatwień', 'drogi wielowyciągowe', 'wspinaczka lodowa' itp.
dodam, że we francji istnieje coś na kształt karty taternika, nazywa się to paszportem:
[
www.ffme.fr]
przewagą szkolenia (czy uczenia jak wolę to nazywać) jest ciągłe kształcenie. przecież nawet jeżeli kurs miałby trwać rok, to nie da się przekazać wszystkich umiejętności. uczenie wspinania to proces ciągły.
prywatna firma weźmie pieniądze i sobie pójdzie. dlatego w zasadzie każdy system instruktorów komercyjnych stacza się prędzej czy później w kierunku przewodnictwa - przeciągania przez drogi, a nie uczenia.
oczywiście, są ludzie którzy wolą wynająć przewodnika, nie ma nic w tym złego. ale to nijak ma się do klubów.
do Starosty - czym mam podeprzeć swoje stwierdzenia? proszę cię, nie przypierdalaj się tak na wszelki wypadek.