Re: TATRY Z MŁOTKIEM

Kupą mości panowie. Tak jak myślałem, najpierw rzucili mi sie do gardła harcownicy a potem sam wielki mistrz zadał mi cios ostateczny porównując do Jaruzelskiego. Też Wojciecha nawiasem mówiąc. No i co. Miało być merytorycznie a dyskusja polega wyłacznie na dezawuowaniu mojej osoby. Widze, że zmieniły się akcenty. Teraz sprawa sławetnego rozporządzenia poszła jakby w zapomnienie, a modne jest walenie w bęben donisicielstwa, klakierstwa i moralnego rozkładu. Nawet Wam do głowy nie przychodzi, ze Kazik może u mnie pracować i mieć własne zdanie. I powiem Wam dlaczego. Bo to Wy tacy jesteście: podejrzliwi, zacietrzewieni i nie znoszący żadnej krytyki. A jeden z Was zarzucając mi upodobanie do donosów, sam nie może się powstrzymać od donosu i z WŁASNEJ inicjatywy życzliwie mi kabluje co Słama mówił o mnie za moimi plecami. Tableau! Następnym razem wystawcie do boju kogoś bardziej rozgarnietego. Ale przejdźmy do meritum, bo szkoda czasu na moje tłumaczenia. Wy i tak wiecie lepiej...

Idea zakładania stałych punktów asekuracyjnych ma dość długą historię. Nie wszyscy pamiętają, kto pierwszy napisał w Taterniku artykuł na ten temat, kto wprowadził naukę spitowania do programów kursów instruktorskich,
kto zoragnizował pierwszy kurs dla ekiperów, kto był kierownikiem tego kursu, kto pierwszy wprowadził do preliminarza PZA zakupy wiertarek, ringów, kleju etc. Tym ktosiem, proszę sobie wyobrazic byłem ja sam.

Akcja TBM ma swoich gorących zwolenników, ale ma też swoich przeciwników. Gdybyście Panowie zechcieli słuchac nie tylko swoich kolegów oraz zauroczonych Wami sajdmenów, ale także tych, którzy wcale nie są szczęsliwi z powodu obijania Tatr, to może Wasze samopoczucie nie byłoby tak wzmożone. Mój osobisty stosunek do TBM dopuszcza wyposażenie w stałe punkty dróg sportowych na których nie można asekurować się inaczej oraz dróg szkoleniowych jeśli podyktowane to jest względami bezpieczeństwa. Celowo nie stawiam znaku równości pomiędzy bezpieczeństwem na drodze sportowej i drodze kursowej, bo zakładam się, że wspinacze wyczynowi umieją trochę więcej i mają też więcej odwagi.

Co do problemu opisanego przez Kazika, to po pierwsze zechcijcie zauważyć, że Kazik nie należy do osób, które
co chwila chwytają za pióro. Skoro zebrał sie i napisał, to oznacza, że jakiś problem istnieje. Po drugie, zamiast reagować histerycznie (podobnie było z tekstem Beaty), warto zastanowić się nad środkami zaradczymi . Nikt, nawet przez sekundę nie rozważał tej kwestii. A przecież nie byłoby dobrze gdyby z powodu akcji TBN ktoś się zabił. Animatorzy akcji powinni swoim autorytetem, im szybciej i głosniej tym lepiej , powstrzymac różnych nadgorliwców.
A że akcja TBM, na fali entuzjazmui i braku krytycyzmu, wymknęła sie trochę spod kontroli, to chyba fakt...

Nie sądzę żebym dalej chciał dalej zabierac głos w tej sprawie. Ton rozmowy mi się nie podoba...
W$



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-09-30 22:24 przez $więty.