Re: TATRY Z MŁOTKIEM

Witaj!
Myślę że błądzisz w łączeniu dwóch niezależnych, jednak, zjawisk, choć dotyczących jednej sprawy...
Wybijanie nieodpowiedzialne haków i podpierdalanie np. taśm ze ścian towarzyszy wspinowi w tatrach nie od dziś i nie od dnia powstania idei TBM. Chyba nie sądzisz że Paszczak i pozostali włodarze akcji, wbijają się na Kościelca i robią czystkę a potem zdupiają ze ściany nie zostawiając w niej ani repika.
Sam stwierdzasz też, że Szaleniec, Marcisz i Opozda wykonali niezwykłą robotę. Wręcz piszesz o cudzie jaki się za ich sprawa dokonał. Co więc zarzucasz konkretnego tym ludziom? Dlaczego uważasz że TBM jest zaprzeczeniem przytoczonej przez Ciebie sentencji Artura?
Akcja nie dotyczy pielenia ogródka 10m kwadratowych, gdzie można by wszystko i wszystkich "mieć na oku".
Ta sentencja odnosi się do wewnętrznych jakości każdego z nas. To od nas wszystkich zależy jak wyglądają góry w których się wspinamy. Wydaję mi sie że niektórzy myślą: akcja jest, fajnie, niech ktoś to zrobi a ja wpadnę na "gotowe" i jeszcze pomarudzę... Praca na rzecz takich projektów odbywa się i w wymiarze umysłowym (nie chodzi o to by wszyscy możliwie, rzucili się z wiertarkami w ściany...) ; winno się przekazywać i rozmawiać z ludźmi z "branży" o istocie takich projektów, i wogóle o etosie taternickim. Trzeba krzewić pewne jakości i zrozumienie.

P.S. Ja zawsze mam ze sobą parę haków, na wypadek "awarii" ;) No chyba że idę na Mnicha, lub Zamarłą.