Ogólnie to masz racje, ale porównywanie na zasadzie: to jest sport i to jest sport, jest nietrafione.
Co do Bargiela to zgadzam się, że jest wybitny i to zarówno w sprawach sportowych jak i zarzadzania swoją kariera i sponsoringiem. Jednak co to zmienia w tym co mówię? Czy to oznacza, że finansowe wsparcie wspinaczy nie ma sensu? To czy pieniądze płyną od sponsorów komercyjnych, czy PZA, to nie zmienia faktu, że finansowanie wpływa na rozwój wspinania. Nie myśl, że twierdzę ,że pieniądze zdobywają góry, ale powiedzenie "radź sobie, bo tylko prawdziwi twardziele przeżyją" uważam za błędne.
To o czym pisałem sprowadza się do krytyki podejścia na zasadzie: Mamy cel, mamy kasę, szukamy wojowników.
Uważam, że z perspektywy czasu zwykła codzienna robota PZA przyniosła polskiemu wspinaniu więcej dobrego, niż PHZ, a roczny budżet Komisji Wypraw Wysokogórskich jest znacznie mniejszy niż jak napisałeś "niewielkie pieniądze" w postaci 1.3 mln dla K2.
Podsumowując, po lekturze artykułu Piotra zgadzałem się z jego oceną, ale na końcu znowu wymienił cele do zdobycia i to wydawało mi się zgrzytem i powrotem do systemu: Cel, kasa, wojownik.
Może powinno się zmienić kolejność na : Wojownik, cel, kasa?
Staram się uniknąć rozmowy o samym sponsoringu, bo to zbyt szeroki temat...
[https://www.facebook.com/MarekRaganowicz/]