kochampodejscia Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> dla mnie trad to wspinanie na wlasnej, czyli
> zostawiasz skale taka jaka ja zastales (mniej
> wiecej) i nie potrzebujesz zeby ktos droge
> przygotowal.
>
> krasz jest ok, jak ktos chce to targac zeby nie
> stluc dupy na pierwszych 5 metrach to wedlug mnie
> jest ok.
A jak ktoś nie chce stłuc dupy i akceptuje, że są drogi dla niego za trudne i wróci do nich jak będzie gotowy? Podobnie z drogami górskimi. Oczywiście mogę napierać na coś poza moim zasięgiem. Po to mam telefon i opłacony OAEV żeby w najgorszym wypadku nie potłuc dupy i zadzwonić.
> po to mamy caly szpej zeby nie stluc tej dupy i
> tyle...
A lina z góry jest do czego jak nie do ochrony mojej dupy?
wiec krasz jest poprostu czescia tego.
> taki urok krotkich drog ze krasz pomaga i tyle bo
> granica miedzy krotka droga a highballem jest
> plynna..
A co ma granica do stłuczenia dupy lub nie? To na hajbolu nie wolno mi użyć liny, a na krótkiej drodze z liną mogę bez krępacji sięgać po krasza?
> startowanie z podkladek, podawanie liny z gory i
> inne tego typu 'triki' to juz pedaliada wedlug
> mnie.
A jak dzwonie po helikopter i ten daje linę z góry? Lepszy żywy pedał czy martwy heros?
A jak kolega sprowadza mnie do obozu bo inaczej posadziłbym dupę z braku siły jej ruszenia i bym sobie zamarzł. To pedaliada czy jeszcze ok tak wykorzystywać dostępną asekurację?
W górach liczę przede wszystkim na siebie i uczę się cały czas oceniać i przesuwać granice własnych możliwości. Kraszpad przy wspinaniu z liną mi osobiście zaburza tę perspektywę. Dlatego z liną łączę go bardzo rzadko bo ...to pedaliada;
IMHO
astro
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-10 21:47 przez astrodog.