Re: HP czy GU ?

Bynajmniej się nie obrażam i nie podważam przecież nigdzie klasy przejść bezpadowych. Mam do nich ogromny szacunek,ale jak ktoś chce na siłę dopowiadać,że pamiętaj tamto przejście było lepsze od tego bo gościu świadomie i celowo nie użył materacy to trochę to dla mnie dziwne po prostu. Bo uważam,że po to się asekurujemy,żeby jak najdłużej móc robić to co tak lubimy, nieważne czy to baldy na ściance czy offwidth na 15ym wyciągu.

Może ujmę to tak, ktoś kto robi takie przejście właśnie w celu cieszenia się większą estymą w środowisku, takim szacunkiem cieszyć się nie powinien. Przemek zresztą to potwierdził swoim wpisem i komentarzem,że on po prostu na tradach krasza nie używa, zero buty w tym czy czegokolwiek negatywnego i czysty szacunek z mojej strony. Po prostu myślę, że gdyby takie zjawisko się nasilało to do tragedii daleko nie będzie, gdy ktoś chcąc zaistnieć na jakichś nieekstremalnych trudnościach będzie świadomie podnosił ryzyko. O ile mi wiadomo np. na takim 8a o żywcach się praktycznie nie piszę na chwilę obecną ze względu na potencjalne konsekwencje propagowania takiego wspinania. Tym bardziej mnie zaskoczyło stanowisko niektórych doświadczonych uzytkowników, którzy mi próbowali wmówić, że w tym stylu to po prostu tak jest. Zjawisko kraszy w Polsce nie istnieje jakoś specjalnie długo, więc jestem w stanie zrozumieć sceptycyzm 'starej gwardii', ale nie na zasadzie pojazdów, bo mam mniejsze doświadczenie, tudzież jestem małolat(kij, że się zacząłem wspinać 15 lat temu). Niektórzy myślą, że jak się wspinają dwa razy tyle to już wszelkie rozumy pozjadali).

A co do osobistych doświadczeń to tak jak napisałem, preferuję wspinaczkę na drogach ubezpieczonych, tudzież baldy(o ile znajdę odważnych spoterów) głównie z powodów takich jak gabaryt(195cm,ok 100 wagi) i przebyte kontuzje(potrójna przepuklina odcinka lędźwiowego). I dodam,że znam takie uczucia jak: wyjście nad przelot założony samodzielnie czy też bity, nastometrowe loty(co się dzieję z asekurującym wtedy jak nie ma auta to przemilczę), żywce dróg powyżej VI i 20m czy też trzęsienie dupą na highballu wiedząc,że sie juz nie cofnie. Ba czasem na drodze sportowej zdażało mi się mieć większe 'styki' na dojściu do pierwszej wpinki, z powodu np. korzeni pod skała, na które lot skończył by się brakiem kostek niż na tradowej, gdzie nie zawsze,ale jednak istnieje możliwość domotania jakiegoś przelotu w miarę nisko(tak wiem, an obitych też da się dołożyć).

Co do argumentu z wędką to nie zgodził bym się do końca, ponieważ wędzenie to nie prowadzenie,a położenie krasza z wieszaniem wędy ma mało wspólnego. Osobiścię nie mam nic do wędkarzy, jak dla mnie to mogą sobie wisieć na jednej drodze i 'masterowac' sekwencje cały dzień pod warunkiem,że zajęcie ruty nie wywoła efektu w postaci wymuszonej zmiany planów innych wspinaczy.

Pozdrawiam Serdecznie,
Piotr Kotlarski

PS-OK, nie ma to jak komuś zarzucić anonimowość nie podpisując się w wątku ani razu, a wymogu zaglądania w profil tutaj nie ma.