kebra nagast Napisał(a):
> Znowu jak wol upierasz sie i wymyslasz jakies
> swoje standardy odnosnie ratowania ludzi. Niewiem
> czy bazujesz na panstwowej strazy pozarnej czy na
> czyms innym. Sa niektore procedury do ktorych
> trzeba sie zastosowac, a jezeli w poblizu znajduje
> sie publika mniej lub bardziej liczna i tv, kazdy
> Ci patrzy na rece to tym bardziej musisz uwazac i
> przestrzegac bezwzglednia wszystkich przepisow i
> jak napisalem wyzej standardow postepowania.
Coś w tym jest. Rzucenie liny miałoby sens, gdyby
jednego kolegę ratował z opresji drugi kolega.
Ale w przypadku gdy w jaskini są nieznajomi,
a ratujący nie działają "po koleżeńsku" tylko
"zawodowo" to samo rzucenie liny może być
niebezpieczne - nie wiadomo, czy będą umieli
z niej skorzystać (w szczególności, czy potrafią
prusikować). A co by było, gdyby podczas
wychodzenia po rzuconej linie jeden z kolesi
spadł i się zabił? Czy gapiów, media i rodziny
zmarłego będzie interesować wyjaśnienie w
rodzaju "chcieli tylko linę, to im rzuciliśmy"?
Tym bardziej, że jeśli ktoś już popełnia taki
błąd (niezabezpieczenie końców liny na dole)
to może popełnić następny - ba, nawet jest
niezerowe prawdopodobieństwo, że taki ktoś
zacznie wychodzić po linie w stylu Tarzana,
bez asekuracji.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.