GG napisał(a):
> W 'alouettach' klienta w noszach wozi sie w podluznej kapsule
> na plozach,
> a gdy desantuja ratownika, czesto od razu wisi pod maszyna.
> Jest inaczej i trudniej, zwlaszcza psychicznie (mniej razno).
> Tylko stosunek torby do korby zabojczo lepszy.
dlaczego mamy stosowac metody z czasow wojny w korei i serialu "MASH"??
kosze to staroc z czasow gdy w kabinie nie bylo miejsca na nosze.
po podebraniu ze sciany laduje sie jak najszybciej w miejscu ktore na to pozwala i laduje sie poszkodowanego do noszy i do_srodka_kabiny.
poszkodowanego trzeba zaopatrzyc i zabezpieczyc przed dalszym wychlodzeniem i co najwazniejsze ratownik musi_stale_sprawdzac_stan_rannego a nie da sie tego robic gdy lezy on w jakims koszu poza pokladem
poza tym na jednym ze szkolen przy -15C latalen na tzw "dlugiej linie" i nie byly to najmilsze chwile mojego zycia..;))
nie byly to dlugie loty, kilka minut raptem ale tak jak wtedy wymarzlem to chyba dlugo nie bedzie mi jeszcze dane
pozdr
arafat