Chlopaki dajcie spokoj.
Roberth jest w gruncie rzeczy sojusznikiem, bo sporo wie w temacie.
Polecilbym tylko jego uwadze, by opinii np. o aucie Polonez,
w sumie niezle poprawianym, nie czerpal od osob zwiazanych z fabryka.
Polonezy ostatnio byly duzo lepsze od Fiatow 125p i majac wybor Polonez-Cinquecento niejedna rodzina wybrala Poloneza. Ktokolwiek jednak jezdzil autem nowszym (i drozszym) wie, jak poprawia sie komfort na dluzszych trasach.
Z drugiej strony, troche tych aut kupowaly Chiny, a przedtem policja kolumbijska. Mozna sie domyslac dlaczego - nie zaszkodzi gdy auto policji jest dosyc mocne i toporne i zarazm tanie, szybko idzie na przemial a i troche chroni od kul, ma bagaznik i miejce dla aresztanta.
Slowem, taki produkt tez ma swoja nisze rynkowa, trzeba ja znac.
Dla nas jest wazne czy "nisza rynkowa" Sokola mimo wszystko nie jest przypadkiem zbyt bliska tej kolumbijskiej. Czyli niech Sokoly robia furore w Birmie.
Nisze rynkowa dla szybowcow i innych malych samolotow Polacy znalezli,
choc sukces na rynku amerykanskim wymaga zdobycia tamtejszego sojusznika z dostaetcznie duzym kapitalem (raczej takiego nie za duzego, na dorobku, ktory by sie z naszymi liczyl).
Sztuka jest wywazyc co o i dlaczego i od kogo kupic, w tym jakie sa tendencje, potrzeby, jaka bedzie sytuacja serwisu za lat 10.
Inzynierowie znajacy sie na rzeczy sa potrzebni nie tylko i niekoniecznie do produkcji i prob rywalizacji, w przypadku smiglowcow i zbyt malego doswiadczenia na rynku, czesto z gory skazanych na niepowodzenie.
Ale moga sie przydac do dobrego odnalezienia "niszy".
A chocby i do zaplanowania:
- co kupowac gotowe
- co jednak dorobic samemu albo kupic gdzie indziej.
Przykladowo: do smiglowca przyda sie numeryczny model terenu Tatr i okolicy. Przeciez tego sie za granica nie kupi, bo tego nikt za Polakow nie zrobi, a jesli, to w takiej cenie, ze to bylaby czysta glupota.
A jesli chodzi o patriotyzm i mysl inzynierska, dobrze jest rozwijac mysl techniczna polska nie tylko siedzac tu na miejscu przez 20 lat, ale sprawdzic sie w swiecie. 20 poskich inzynierow z lotnictwa docenionych w swiecie to kapital, mamy polskiego autora wykrywacza min czy antyrakiet Patriot, zaabsorbowac te wynalazki i rozwinac mogly tylko wielkie gospodarki swiata, bo tak dzis w swiecie jest.
My mozemy byc potentatem malymi krokami, na dzis w produktach o malych seriachi. A jesli serii duzej, to np. foteli samochodowych (jak firma Groclin), nie za trudne i troche robocizny.
Innym kierunkiem jest wypchnac z kraju nie 25 ale 500 inzynieriw lotnictwa, niech zdobeda swiat i jak wroca z forsa i doswiadczeniem, juz na swoja nisze trafia.
Wracajac jednak do Tatr, jednym smiglowcem ratowniczym kupowanym raz na kilka lat, tej galezi produkcyjnej w Polsce nie wyzywimy.
Niech sie ona rozwija swoim tempem, ale jesli do ratownictwa scianowego sa inne duzo lepsze helikoptery, nalezy starac sie o takie,
a nie forsowac nowa galaz rodzimego przemyslu z rynkiem sztuk jedna.
Natomiast wiedza szczegolowa bardzo przyda sie do wyboru modelu
i perspektyw firmy (ciaglosc modernizacji i zaopatrzenia) oraz oszacowania kosztow i trudnosci serwisu.
Mam nadzieje ze w tej perspektywie Dzik i RobertH sie latwiej spotkaja.
Dla mnie liczy sie, by ratownicy czuli sie ze sprzetem jak najpewniej, a ich rodziny tez wiedzialy, ze oni ryzykuja tylko tyle ile trzeba i ile ryzykuja ratownicy np. w Alpach. Podobno byla cicha odmowa ratownikow latania Sokolem (tym ktorym ladowal Serda i mial byc remontowany) i to jest bardzo powazna przeslanka.
Pozdr