Lotnicze Pogotowie Ratunkowe jest firmą zajmującą się ratownictwem medycznym. Ponieważ musi spełnić wymogi odpowiednich przepisów, regulujących nawet tak szczytną działalność jak ratowanie ludzkiego życia stosuje się do różnych procedur i instrukcji, nie zawsze znajdujących zrozumienie wśród innych. Prosty przykład, minimalny skład załogi to pilot i ratownik pokładowy. Tymczasem TOPR postrzega tegoż ratownika jako zbędny balast, no bo zamiast niego mógłby ich zdaniem polecieć jeszcze jeden TOPR-owiec. Cóż kiedy bez ratownika pokładowego lecieć NIE WOLNO. Można wymieniać takich przykładów wiele. Śmigłowiec LPR jest latająca karetką reanimacyjną. TOPR zaś najczęściej chciałby skorzystać ze śmigłowca wyłącznie jako środka transportu, żeby spełnić ich oczekiwania, prócz pozostawienia ratownika pokładowego na ziemi LPR musiałby na ziemi pozostawić też całe wyposażenie kabiny medycznej, razem z noszami bo francuskie się inaczej nie mieszczą.
Największy problem jednak w pieniądzach :) LPR jest firmą finansowaną przez Ministerstwo Zdrowia. Pieniądze przekazywane są pod warunkiem istnienia pacjenta. Często jednak turyści nie wymagają pomocy medycznej, np. błądzą bądź utykają na szlaku i jedyne czego potrzebują to pomocy w dojściu do schroniska. Kto zatem ma ponieść koszty takiej akcji? Komu ma LPR wystawić fakturę? No bo Ministerstwo Zdrowia nie zapłaci, pomocy medycznej sie nie udzielało, pacjenta nie ma. TOPR umywa ręce, oczekuje usługi (transport ratowników w pobliże turystów) a płatnika nie ma.
To wszystko powoduje niekiedy różnicę zdań między TOPR a LPR, czy to konflikt? Może zbyt mocno powiedziane. Jednak jeśli czyta się w lokalnej prasie wypowiedzi Naczelnika, który twierdzi, że śmigłowiec w góry prawie w ogóle nie lata i w zasadzie LPR w Zakopanem jest zbędny a najlepiej go zlikwidować to trudno nie zazgrzytać ząbkami.
Pan Serda do pracy nie wróci bo nie ma na to ochoty, jak sądzę. Musiałby znowu robić rzeczy, których nie lubi i robić nie chce. Poza tym chyba głupio pracowałoby mu się z ludźmi, na których wylało się nie jedno wiaderko pomyj. Myślę, że jest zadowolony z pracy jaką ma w tej chwili. Nie ma w niej żadnych procedur, nie musi wypełniać tysiąca dokumentów, jest "panem pilotem" i już. Wsiada do śmigłowca i leci, nic więcej. Po co ma zaprzęgać się w kierat :)
Trochę sie rozpisałem, przepraszam, no ale nie musicie czytać.