Nie wiem czemu w ogóle w to wszystko mieszacie "podejście do ludzi", oceny takie czy owakie itp.
Nie kumam. Może dlatego, że dla mnie problem takiej koszulki to pytanie - czy mi się podoba czy nie.
Jeśli coś wygląda fajnie i kosztuje 7,99 czy 19,99 - co się zdarza czasami, to w tym chodzę.
Jeśli jest super fajne i kosztuje dwie stówy - to odżałuję dwie stówy i kupuję.
Kwestia tylko czy mnie stać na coś czy nie. A jeśli nie no to niech sobie tam wisi dalej w sklepie - nie dorabiam ideologii , że to nie jest fajne , a wszyscy, którzy to kupują to b....e i nieudacznicy. Ktoś chce mieć jacht w Portofino - jego kasa, jego kaprys. Mnie tam nic do tego. Nie oceniam go na podstawie tego, że jego jacht stoi w porcie w Portofino. Muszę poznać człowieka, pogadać, wódki się napić. wtedy coś mogę powiedzieć na jego temat. Może się okazać ciekawym i pozytywnym człowiekiem - możę pustakiem. Bywa różnie.
A jeśli coś wygląda niefajnie i w dodatku jest niepraktyczne, bo jakoś nie mam pomysłu gdzie miałabym chodzić w takiej koszulce - no to jej nie kupuję. Ktoś fajnie wygląda albo beznadziejnie.
Beznadziejnie można się ubrać zarówno za 200 zł jak i za 50 tys.
I nie mieszam w to żadnej ideologii.
Kwestia stylu takiego czy innego a nie wartości do diabła.
Dzisiaj widziałam jakieś koszulki po cztery stówy nawet. Akurat miałam godzinę przerwy - to polazłam na spacer po galerii. Cena była za nazwisko - znaczy metkę - no bo nic w koszulce nie jest warte cztery stówy - w sensie produkcji, surowca itp. Ale jeśli nazwisko "sprzedaje się" po te cztery stówy - no to facet znaczy - łeb ma na karku. Gdybym coś takiego wymyśliła, za co ktoś chciałby te cztery stówy płacić , to z całą pewnością, nie sprzedawałabym tego po kosztach produkcji, które nota bene zawsze są wielokrotnie mniejsze niż te przytaczane tu przez parę osób 50%. Koszt produkcji to zdecydowanie mniejszy ułamek ceny w sklepie.
Koszulki fajne były nawet, ale może nie aż tak fajne żeby warto było cztery stówy wydać. Mam fajniejsze za 30 zł.