Ja uważam osobiście, że tendencja na świecie nie powinna być argumentem w tej sprawie, bo albo przenosimy ją na nasz grunt w sposób naturalny albo jej wogle nie przenosimy. Przenosić coś na nasz grunt, bo jest to tendencja światowa, to dla mnie rzecz niepojęta.
Używam argumentów dotyczących wspinania na świecie, bo nie chcę stwierdzić wprost, że tendencja na świecie to nie jest argument, więc używam kontrargumentów. Poza tym być może nie da się uniknąć w dyskusji z niektórymi tematu trendu panującego na świcie, więc w tym celu kontrargumentuje.
Podkreślę jeszcze raz, że nie powinno nas obchodzić, co dzieje się w trendach wspinaczkowych na świecie po to, aby potem przenieść to do nas tylko z tego powodu, że to tendencja światowa. Jak się nam coś podoba to róbmy to, a jak nie to nie róbmy tego dla "mody".
Tradycja zmienia się często nie po przez rewolucje, więc ten argument dotyczący rewolucji jest nie na miejscu.
Poza tym wspinaczka ma wiele "tradycji", często sprzecznych.
Z jednej strony pewne ryzyko z nią związane nas przyciąga i pociąga i naszy dziadów również, ale z drugiej od zawsze dążono do ulepszania sprzętu w celu poprawy bezpieczeństwa. Nagle ma się to zmienić, czy słusznie, chyba nikt nie wie. To jest powód, dla którego nie można wprowadzić zakazu. Nikt nie może niepodwarzalnie wykazać, że wspinanie po obitych drogach jest niesłuszne czy złe (w każdym znaczeniu tych słów).
Taki zakaz jest jak zaoczny wyrok, a co gorsza w naszych realiach przypuszczalnie nieodwracalny jak kara śmierci.
Co do zabierania praw, to ja mam odmienne zdanie.
W górach nie ma miejsca na równych i równiejszych (KT na całe szczęście jest martwą instytucją).
Wszyscy muszą mieć te same prawa, a konserwa chce ograniczyć prawa wszystkich, ale w taki sposób, aby dotknięci ograniczeniami byli tylko liberałowie. W tym sensie liberałowie muszą coś oddać nic nie dostając, konserwa coś zyska nic nie dając.
Można powiedzieć, że obowiązujące od dawna zasady są modyfikowane na potrzeby konserwy.
Trzeba wejrzeć w siebie!
Bratku