Wydaje mi się, że właśnie wyszedł błąd myślowy, który popełniają prawie wszyscy konserwatyści.
>Zerwa to takie wspinaczkowe sanktuarium.
>Nie zamieniajmy go w wesołe miasteczko.
>Co innego z Kościelcem i Zamarłą .
>Myśle że obicie ich dałoby jeszcze wiele radości wspinaczą sportowym
>bo dla ludzi pragnących większych wrażeń i tak nie mają już
>większego znaczenia.
Dlaczego uważa się, że wspinacze sportowi nie mogą doznawać większych wrażeń (nawet jeśli ma to miejsce na obitej drodze)?
Wrażenia jest to rzecz względna i tak samo jak dyskusja jaki styl wspinu jest bardziej rozwojowy nie powinny być to argumenty w dyskusji na temat obijania Zerwy. Chyba, że ktoś chce dokonać weryfikacji porównawczej obydwu stylów i na tej podstawie decydować o losach Zerwy, ale nie wiem jak można porównać tak różne rzeczy.
Nie powinno być w tej kwestii żadnych podchodów - albo porównujemy obydwa style albo nie. Co chwila czytam gdzieś, że nie można mówić o wyższości jednego stylu nad drugim, ale z drugiej strony, że np.: Bushido to droga o klasę wyższa od Wędrówki dusz - to zależy od punktu widzenia.
Bez porównania stylów nie widzę możliwości forsowania zakazu obijania, ale porównanie jest chyba niemożliwe.
Jest jeszcze argument o tendencjach na świecie. Warto jednak zwrócić uwagę, że w wielu miejscach zakaz jest inicjatywą parków (u nas chyba nikt tego by nie chciał). Natomiast rejony, w których jest zakaz obijania, zazwyczaj objęte są również zakazem bicia haków. W tych rejonach haków jest bardzo mało i zazwyczaj są to haki stałe, co jakiś czas wymieniane. Taki stan rzeczy może podnsić umiejętności wspinaczkowe, ale u nas haków jest tyle, że wystarczy komplet ekspresów na większości dróg. Poza tym trzeba szczerze powiedzieć, że przejścia najtrudniejszych dróg w clen areas wyglądają bardzo często następująco:
Gość do umarłego patentuje drogę z górną, po czym zakłada asekurację w połowie drogi (robi to wchodząc tam trawersem, a czasem nawet ze zjazdu). Włożonych jest tam kilka punktów jeden obok drugiego i wtedy zaczyna się prowadzenie. O taki stan rzeczy nam przecież nie chodzi, wprawdzie dotyczy on głównie skał, ale gór również.
Ze względu na powyższe problemy zastanawiam się na jakiej podstawie grupa inicjatywna ma zamiar dojść do porozumienia, które ma dotyczyć wszystkich?
Sam fakt, że grupa składa się z autorytetów nie może być podstawą do wprowadzenia ograniczeń (zakaz obijania niewątpliwie jest ograniczeniem). Autorytet jest to osoba, która ma poparcie pewnej grupy ze względu na dokonania, doświadczenie, wiedzę, ... .
Jednak każdy autorytet ma zaufanie czy też poparcie, ale nie na zasadzie mandatu poselskiego czy kredytu. Dlatego najpierw grupa inicjatywna powinna, po dojściu do jakiejś ugody, przedstawić plan - projekt środowisku i poddać go próbie czasowej, starając się przy tym o zebrania jak największej ilości informacji (opinii). Projekt grupy przykładowo działał by próbnie przez kilka lat i był by tylko propozycją pewnym kierunkiem wyznaczonym przez mistrzów i w zależności od ilości nowych dróg w zakazanym regionie i ich charakteru (obite drogi też mogł by powstawać w czasie próbnym) oraz opinii środowiska na ich temat, projekt został by wprowadzony w życie na stałe albo nie.
Jest to oczywiście spora praca (zwłaszcza zbieranie danych), ale chodzi nam o jakieś dobro (boję się użyć słowa wspólne).
Niech autorytety, a raczej ich część, wezmą pod uwagę swój wiek i fakt, że już niedługo zakończą swoją karierę wspinaczkową (tą poważną) i dlatego muszą uwzględnić potrzeby młodego pokolenia, które z oczywistych przyczyn będzie miało mało liczną reprezentację w takiej grupie inicjatywnej.
Bratku