Bratku,
No coz, moze to i racja ze ciezko sie dogadac w tej sprawie ;-), ale mnie n.p. dziwi troche fakt, ze niektorym tak ciezko zrozumiec o co tzw. konserwie chodzi ( stad wiele niepotrzebnych watkow pobocznych i rzeczywiscie bezsensownych licytacji ). Swiadczy o tym, moim zdaniem absurdalna ( naprawde- bez obrazy ) interpretacja tego ze ktos cos komus zabiera. Ja bym tu widzial element mniej lub bardziej udolnej proby podzielenia sie ''wspolnym dobrem'' w ramach nazwijmy to srodowiskowego solidaryzmu, jakkolwiek by to smiesznie nie brzmialo... nie slyszalem za to o zadnej konstruktywnej kontrpropozycji w stosunku do tej ''paszczowej''.
Mysle w niektorych przypadkach jest to wygodna poza i uczciwiej byloby powiedziec wprost, ze wiadomo o co chodzi, tyle ze nie zamierza sie rezygnowac ze swojej ''zlotej wolnosci''.
Odnosze wrazenie ze co poniektorzy traktuja problem ''konserwy'' z politowaniem, jako fanaberie twardoglowych cudakow, skazanych predzej czy na wymarcie niczym dinozaury. A to bez watpienia nie ulatwia dialogu :)
pozdr
P.S. Jesli jest jak napisalem, to rzeczywiscie najsensowniej zrobili ci, ktorzy juz sie z tej dyskusji wycofali ;-)