Rewolucja amerykańska jednak się udała.Może dlatego niektórzy nie nazywają ja rewolucją.Za dużo w niej "common sense" czyli zdrowego rozsądku.wszystkich odsylam do ukochanego Tomasza Paine a w koncu jednego z Ojców Załozycieli Nie mieszajmy etyki ogólnej do rozstrzygnięć w zakresie profesjonalnym.Kosmologii i Einsteinowi nic do nitów na Zerwie a przynajmniej ta ostatnia kwestia jest rownie autonomiczna wobec teorii względności jak artefakty względem Najwyższego (był to szalenie ciekawy problem scholastyki,warto poczytać).Ja osobiście w życiu jestem np zdeklarowanym konserwatystą ,eurofobem itp.Jak widać 'życiowe" stanowisko jest nieprzekładalne na łojenie.Tej ostatniej dziedzinie przyznaję swoista autonomię , pragnę aby "walka klasowa wygasała u stóp gór" lub aby wybory życiowe nie musiały się obligatoryjnie przekładać na wybory w Górach.Inaczej lojenie byłoby bez sensu.