Hej ,
do wspinania z d ołem, jeszcze trochę mi brakuje. Póki co, nie potrafię czasem dokończyć trudniejszych dróg "po wszystkich" kolorach na wędce, a tym bardziej nie wyobrażam sobie jeszcze do tego prowadzenia i wpinania liny. Chcę się oswoić i przyzwyczaić wytrzymałościowo, ruchowo i oswoić z wysokością na panelu. Dziś znów byłem i jest już o wiele lepiej. Idąc za waszymi rdami, dzisiaj specjalnie w lekko przewieszonych momentach 7-8 m nad ziemią po prostu się puszczałem. Albo próbowałem nawet strzałów, mimo tego że wiedziałem że raczej nie utrzymam. I te krótkie loty wędkowe były bardzo przyjemne i fajne:) Przyzwyczajam się już i ten początkowy problem z brakiem zaufania do sprzętu itd prawie zniknął kompletnie. NIe mam już problemu z wiszeniem na 10 m po wzięciu bloku dla odpoczynku, lub po odpadnięciu, z pobujaniem się, poprzeyglądaniem chwytów i reszty drogi, zamagnezjowaniem w tym momencie itd. Wcześniej robiłem wszystko żeby tylko nie obciążać liny. Kilka tygodni tak jak pisaliście celowego takiego działania i teraz jest to już nawet przyjemne:) Zacząłem od dzisiaj, wykonywać przecywyty, które wiem że są dla mnie mało osiągalne. Ale dzięki temu, dzisiaj np. zrobiłem połowę drogi, której wcześniej nie zrobiłem nawet na 2m wysokości. Na ścianie gdzie chodzę, jest super część zrobiona w formie skały. Tzn. bez chwytów, tylko jakieś małe zagłębienia, rysy, szczeliny itd. Dzisiaj dzięki temu, że bie bałem się odpadnięcia i tego czy wszystko wytrzyma itd ku mojemu zdziwieniu, w pierwszej próbie poszedłem na jakieś 3m tej drogi, i odpadłem. Poprosiłem o dół, strzepnąłem ręce, zamagnezjowałem i poszedłem ponad połowę drogi. Jakieś 7 m zrobiłem. Ale z uwagi na to, że tam już trzeba mieć wytrzymałe mocno palce, bo stawiam stopy na mini wgłębieniach, i czasem musiałem się podpierać jakby podchwytem od odłu tylko kciukiem, (kosmiczne dla mnie ale się udało pierwszy raz) wyprowadzić ruch stojąć na małej wypustce jedną nogą w zakroku w powietrzu, jedna ręka w małej szczelinie poniżej klatki piersiowej a prawa ręka rozpierała się w górę kciukiem o zagłębienie na głębokość połowy kciuka ale wyprowadziłem z tego ruch:) i dzięki temu lewa ręka poszła wyżej na trochę lepszy otwór:) wyżej już nie dałem rdy. Ale byłem z siebie mega dumny pierwszy raz. Opisuję Wam to, bo to DZIĘKI WAM!!! gdybyście mnie nie nakręcali do tego, żeby próbować wykonywać ruchy które wiem że się nie udadzą to bym odpuścił, a tak już wiem, że ta ściana jest dla mnie do zrobioenia. Tylko wytrzymałość i strategia ale już brak obaw o to, co się stanie jak odpadnę. :) Nawet dzisiaj asekurantka stwierdziła, że dzisiaj się mocno napracowała przy asekuracji, bo w końcu zacząłem iść bez obaw. I też jest ze mnie zadowolona. Sama się dziwiła że tak poszedłem na kilku drogach dzisiaj.:)