dziś pierwszy raz wspinałem się z automatem trueblue... po przeczytaniu waszych odpowiedzi pojechałem pełen optymizmu i spokojnej glowy na scianke. Dziś wyjątkowo bez mojego asekuranta, dlatego wpiałem się w TrueBlue. Szczerze mówiąc, tylko 1 sekunde zawachania miałem, przy pierwszym wejsciu. Wszedlem do połowy wysokości ściany, celowo żeby odskoczyć do tyłu i zobaczyć jak to urządzenie działa... sekunda zawachania i odepchnąłem się... genialna sprawa... zjechałem płynnie na dół odbijając się nogami od ścianki. Rewelacja... później już chodziłem do góry, i skakłem na dół... w zasadzie zero strachu, zaufałem sprzętowi jak radziliście. Może plusem było to, że nie wiązałem ósemki tylko wpinałem się karabinkiem do łącznika... chociaż były 2 momenty przy wejściach, że podczas wspinania zacząłem spoglądać na łącznik, czy na pewno karabinek wpięty jest na 100% w łącznik i jest ok... ale już i tak lepiej niż poprzednio;) prełamałem strach, przed odskakiwaniem od ścniany bez brania bloku, bo na tym urządzeniu nie da się wziąć. bloku... a krótki moment się spada zanim automat zacznie hamować:) świetna rzecz do oswojenia się z tym. Jutro jadę wspinać się znowu z asekurantem, więc zobaczę jak jutro będzie moja psycha reagować. Dziękuję Wam, bo mam dziwne wrażenie, że jest trochę lepiej niż przed przeczytaniem waszych odpowiedzi. Już mi się aż tak ręce nie pociły, uprzęży też zaufałem:) mam nadzieję, że z każdym wejściem będzie lepiej z moją głową:)