Idąc dalej jeszcze jedno pytanie - Kiedyś, siedząc na taborze w jakąś totalną dupówę była długa dyskusja o wspinaniu się na 8 tysięczniki. Padły tam między innymi słowa, że wspinanie drogami normalnymi to nie jest nic specjalnego (było to w kontekście dokonań Adama i najprawdopodobniej miało jakiś kontekst osobisty), że teraz to powinno się robić nowe trudniejsze drogi bo jest lepszy sprzęt itp... Zatem Czy może jest tak, że jest taki podział - dla kobiet wchodzenie bez tlenu drogami normalnymi jest sporym osiągnięciem, ale już dla facetów nie koniecznie... Dla nich osiągnięciem jest wchodzenie zimą, wytyczenie nowej drogi, pobicie rekordu czasowego, zjechanie z piku na nartach czy jeszcze jakieś inne...? Ja chyba własnie skłaniałbym się do takiego podziału