Marheva Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tylko ze wtedy nie było internetu...
To jest odpowiedź na dwa postawione przeze mnie pytania?
>
> Przykład szedł od góry. Były kluby
> wysokogórskie, wyjazdy szkoleniowe, byli ludzie
> którzy przewspinali pół swojego zycia, co w
> tamtych czasach i tamtejszym sprzęcie oznaczało
> że naprawdę wiedzą co robią...
A dziś jest inaczej? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że dziś wspinacz z półżyciowym doświadczeniem nie wie co robi.
> Nie było paneli i szkoleń wędka w 5 minut, po
> których zostawało się już "pełnoprawnym
> istruktorem panelowym", a skały nie były obijane
> atestowanymi ringami co 2 metry.
Być może w drugim zdaniu masz rację, ale w pierwszym to już chyba nie za bardzo.
> Nawet w ówczesnym ustroju każdy w szkole
> podstawowej umiał zasady dynamiki netwona...
Ja tam tego nie umiem i nie umiałem, bo po podstawówce nie miałem fizyki i jakoś do dziś jako wspinacz się nie ubiłem.
>
> Dziś jest zupełnie inaczej...
> większość tych instruktorów samouków, nie
> przeczytała nawet instrukcji obsługi do
> przyrządu asekuracyjnego, pomimo że większość
> jej to obrazki z trupią czaszką, które
> zrozumiałby przedszkolak.
Wiesz czy tak zakładasz?
Bo w jakimś wątku tu albo na innym forum (nie chce mi się szukać) jakiś instruktor wyraża swoje opinie na temat sprzętu, którego nie używał - co mu kilku użytkowników celnie wytknęło.
>
> Nie bronię nikomu na własne ryzyko uczyć się w
> internecie czy od ziomka na panelu który miesiąc
> temu nie wiedział jak zawiązać 8.
> Ale jak ktoś taki chce reformować system
> szkoleniowy PZA, IRATA, OTDL, to trochę mnie to
> wpienia.
> Teorię wyższości basica nad asapem już
> niedawno słyszałem...
> To są tego typu mądrości ludowe. Ludzi którzy
> przychodzili na panel z kumplami i mówili że ich
> wszystkiego nauczą, instruktorom kazali
> spierdalać, a potem nie umieli włożyć liny do
> gri we właściwym kierunku (bo kubek to gówno)
> dawniej też widziałem...
> To wcale nie były przypadki skrajne... raczej
> codzienność.
Chyba jednak się z tą codziennością nie zgodzę. Ale może u Ciebie, gdziekolwiek mieszkasz takie przypadki się zdarzają. Nie mnie w tą wątpić.
>
> Chcesz żeby mówili do ciebie panie instruktorze
> ? Weź się przejdź na panel zapytaj czy roboty
> nie mają, kilka godzin kursu o ile w ogóle i
> heja.
Kawałek wyżej piszesz, że w "5 minut", więc weź się zdecyduj.
> Instruktora rekreacji jak dobrze trafisz to też
> można dostać za piwo.
Ja tam niczego nie chce. Zadałem Ci dwa konkretne (myślę) pytania, na które dostałem odpowiedź ogólnikową strasznie. Coś tam o internecie, coś tam o instrukcjach obsługi, coś tam o czymś tam. Zaryzykuję stwierdzenie, że po prostu pierdolisz.
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
SJ Lec